Jak co roku spotkaliśmy się na letnich rekolekcjach w Jurgowie i Czarnej Górze. Tematem było "duchowe sprzątanie". Staraliśmy się spojrzeć z wiarą na otaczające nas piękno przyrody  i na nowo odkrywać obecność Stwórcy, który jest dawcą wszystkiego. Szukaliśmy Boga w małych kościółku w Czarnej Górze, na Mszy św. polowej w Rzepiskach, a kochającym dłoniom  Maryi powierzaliśmy swe często niełatwe i zagmatwane sprawy w Ludźmierzu i w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach.
 Odnajdywaliśmy Boga w słowach kierowanych do nas przez kapłanów, w modlitwie i we wzajemnej życzliwości ludzi. Próbowaliśmy oczyścić nasze serca i usunąć z nich to wszystko co je zaśmieca. Nasze bunty, lęk o przyszłość, pychę i niemożność przebaczania. Jakże często w wirze codzienności pojawia się niebezpieczeństwo, że zapominamy o Tym dzięki któremu oddychamy, kochamy, po prostu żyjemy. Czas rekolekcji to czas nawrócenia, zweryfikowania swoich postaw życiowych, dzielenia się wszystkim co w nas dobre ze swoim bliźnim, a przede wszystkim wdzięczności dla Pana, który umarł za nas na krzyżu, aby dać nam życie wieczne. W tej duchowej drodze pomagały nam teksty Pisma św. oraz wypowiedzi Ojca Świętego Franciszka.
Szczególnym momentem rekolekcji była Eucharystia na morenie Morskiego Oka pod kapliczką Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów. Jak zaznaczył w homilii ks. Andrzej Banaszek byliśmy w "najpiękniejszej katedrze świata". Chyba każdy z nas, tam obecnych poczuł, że jest bardzo blisko kochającego Stwórcy. Pod kapliczkę docieraliśmy różnymi drogami: jedni przez góry, inni na piechotę (9 km), jeszcze inni góralskimi furmankami. Na niewielkiej przestrzeni przy kamieniu, który był  ołtarzem zgromadziło się ponad sto osób. Oprawą muzyczną była pieśń do Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów skomponowana przez krakowskiego kompozytora Piotra Pałkę. Dzięki staraniom naszej scholi mogliśmy uczyć się tej pieśni (tekst w gwarze góralskiej) na wiele dni przed Eucharystią w Morskim Oku i chyba wszystkim się ona spodobała.
Bardzo ciekawa jest historia powstania  kapliczki, którą ufundowano dla upamiętnienia tragicznej śmierci pracowników, którzy wyrąbywali lód z jeziora dla potrzeb schroniska i zginęli pod lawiną śnieżną, jaka zeszła od strony Miedzianego Wierchu. Pierwotna kapliczka zniszczała. Później pracownicy schroniska wstawili w dawnym miejscu gipsową figurkę Matki Bożej, ale i ona uległa zniszczeniu, a następnie została zastąpiona metalową płaskorzeźbą Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus i w tej postaci kapliczka dotrwała do 1992 r. W tym to roku dzięki staraniom krakowskiego środowiska przy pełnym poparciu ks. biskupa Kazimierza Nycza, który również bardzo przyczynił się do szybkiego zrealizowania projektu przywrócenia kapliczki, uwzględniono ją w rejestrze tatrzańskich miejsc kultu maryjnego. Kuria biskupia zaaprobowała również zaproponowaną nazwę figurki i od tego czasu jest ona czczona jako wizerunek Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów.  Przed wizerunkiem Matki Bożej zatrzymują  się przechodzący tą drogą turyści i taternicy, a najczęściej chyba ci, którzy po trudnych wędrówkach i niebezpiecznych wspinaczkach powracają do schroniska. Kto wie, czy wśród nich nie znajdują się i tacy, którzy w tym miejscu dziękują Matce Bożej za coś więcej: za powrót - właśnie w górach - do Boga. Odejścia i powroty, wpisane są w życie każdego z nas. Bywa, że są one spektakularne i powszechnie uznane, a czasem nikt o nich nie wie, nie docenia ich i nie chwali, bo są to powroty bardzo ciche i bardzo osobiste.
 
Uczestniczka rekolekcji