Wspólnota oparta na Bożej miłości agape

„Jest w zgromadzeniu siostra – pisze św. Teresa od Dzieciątka Jezus – która ma talent drażnienia mnie na każdym kroku; jej zachowanie, jej słowa, jej usposobienie wydają mi się bardzo nieprzyjemne.

Tymczasem jest to święta zakonnica, która musi być bardzo miła Panu Bogu. Nie chcąc ulec naturalnej antypatii, jaką odczuwałam, powiedziałam sobie, że miłość bliźniego nie powinna opierać się na uczuciach, ale wyrażać się w czynach; postanowiłam więc postępować wobec tej siostry tak, jak postępowałabym względem najdroższej mi osoby. Za każdym razem, ilekroć ją spotkałam, wstawiałam się za nią do Pana Boga, ofiarując Mu jej cnoty i zasługi. Czułam doskonale, że jest to nader miłe Jezusowi, bo czyż jest artysta, który by nie był zadowolony, gdy chwalą jego dzieła? Toteż Jezus, artysta dusz, jest również szczęśliwy, kiedy nie zatrzymując się na tym co zewnętrzne, przenikamy aż do wewnętrznego sanktuarium, które wybrał sobie na mieszkanie, podziwiając jego piękno. Nie poprzestawałam na tym, by modlić się wiele za tę siostrę, która była mi powodem tylu walk, starałam się również oddawać jej wszelkie możliwe przysługi. (…) Ponieważ ona zupełnie nie domyślała się moich uczuć względem niej, dlatego też nie podejrzewała pobudek mego postępowania i trwała w przekonaniu, że jej charakter bardzo mi się podoba. Pewnego dnia podczas rekreacji powiedziała mi z miną bardzo zadowoloną te mniej więcej słowa: «Powiedz mi Siostro Tereso od Dzieciątka Jezus, co cię tak do mnie pociąga, bo za każdym razem, kiedy na mnie spojrzysz, widzę, że się uśmiechasz». Co mnie pociągało, to Jezus ukryty w głębi jej duszy... Jezus, który czyni słodkimi rzeczy najbardziej gorzkie… Odpowiedziałam jej, że się uśmiecham, ponieważ cieszę się widząc ją (nie dodałam naturalnie, że to ze względu widzenia duchowego)”.

Również w naszym otoczeniu są osoby, których zachowanie czy usposobienie wydają się, nam nieznośne. Wiemy, że szatan pomaga nam jeszcze w tworzeniu negatywnego obrazu tego człowieka. W tej sytuacji musimy być przygotowani na to, że każde spotkanie z tą osobą będzie się dla nas wiązało z pewną walką wewnętrzną przeciwko naszej naturze i naszej słabości. Dlatego też, jak powiedziała św. Teresa, należy rzucić na szalę cnoty tego człowieka. Trzeba usilnie starać się znaleźć jego dobre strony i przede wszystkim pamiętać, że w człowieku tym jest Chrystus. Jeżeli nawet osoba ta postępuje źle, Chrystus mieszkający w niej jest dobry i oczekuje naszej miłości. Uśmiechajmy się do Chrystusa. Podziwiajmy Jego obecność w drugim człowieku. Koncentrując się na Chrystusie będziemy mogli oderwać się od oceniania tego, jak dany człowiek postępuje. Nie będzie już raniło nas jego złe postępowanie. O świętości człowieka decyduje nie jego dobre postępowanie, ale przede wszystkim obecność Boga w nim i ta mistyczna obecność jest bardziej godna uwagi, niż aktualne zachowanie człowieka, które może zaprzeczać Chrystusowi.

Chrystus jest uosobieniem dobra, jest pełnią dobra, jest tylko dobrem. Dlatego w każdym człowieku jest potencjalne dobro, które w każdej chwili może się ujawnić. Chrystus prosi każdego z nas: Módl się za tego człowieka, proś o łaski dla niego, aby się uświęcał, troszcz się o niego, bo Ja w nim mieszkam i chcę, aby on stał się w pełni moim świadkiem. Jeśli usłyszymy tę prośbę, drugi człowiek stanie się nam bliski, bez względu na to, czy jest dla nas źródłem radości czy cierpienia.

Wszystko co robimy dla bliźnich, róbmy ze względu na Chrystusa. Nie po to, by nas podziwiano, lecz dlatego, że Jezus dał nam wszystko i ma prawo wszystkiego od nas oczekiwać. Starajmy się wszędzie Go dostrzegać, a wtedy nasze otoczenie ulegnie zmianie.

Jakże zmieniłyby się nasze małżeństwa i rodziny, gdyby żona widziała w mężu, a mąż w żonie – Chrystusa, gdyby sobie ze względu na Jego obecność wzajemnie usługiwali. Oczywiście, nie jest to proste, bo kochając kogoś, możemy się spotkać z odrzuceniem. Sam Chrystus, choć kochał ludzi, został przez nich odrzucony i zabity. Nie jest więc najistotniejsze, jak się odnosi do nas drugi człowiek. Może nas odrzucać, może nas nie akceptować, może nas ranić. My starajmy się kochać go, ponieważ w nim obecny jest Bóg.

Pan Jezus uczy, że nie powinniśmy liczyć na to, iż drugi człowiek odpowie miłością na naszą miłość. Natomiast Chrystus odpowiada zawsze. Nieustannie mówi do nas w tym człowieku: Ja ciebie kocham, zawsze będę cię kochać. Nie oczekujmy więc niczego od ludzi, a wszystkiego od Boga, który w każdym z nas mieszka, a nigdy nie doznamy rozczarowania. Wszystkie rozczarowania jakich doświadczamy w kontaktach międzyludzkich polegają na tym, że oczekujemy czegoś od człowieka. Otrzymujemy więc również na miarę człowieka. Oczekując czegoś od Boga w drugim człowieku otrzymujemy na miarę Boga. Nigdy nie zawiedziemy się na Bogu.

(Materiały archiwalne dla grup dzielenia, Wilanów 17.05.1991)

Plik pdf