Kiedy dobrze się zadomowimy w jakimś miejscu, kiedy sądzimy, że już osiągnęliśmy stałość i optymalny sposób przynoszenia owoców dla królestwa Bożego, właśnie wówczas ktoś nas przesadza, wykorzenia i zasadza gdzie indziej.
***
4 Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo. 5 Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. 6 Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. 7 Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. 8 Wielka zaś radość zapanowała w tym mieście.
9 Pewien człowiek, imieniem Szymon, który dawniej zajmował się czarną magią, wprawiał w zdumienie lud Samarii, mówiąc, że jest kimś niezwykłym. 10 Poważali go wszyscy od najmniejszego do największego: «Ten jest mocą Bożą, którą zowią wielką» – mówili. 11 A liczyli się z nim dlatego, że już od dość długiego czasu wprawiał ich w podziw swoimi magicznymi sztukami. 12 Lecz kiedy uwierzyli Filipowi, który głosił dobrą nowinę o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni, jak i kobiety przyjmowali chrzest. 13 Uwierzył również sam Szymon, a kiedy przyjął chrzest, towarzyszył wszędzie Filipowi i zdumiewał się bardzo na widok dokonywanych cudów i znaków. 14 Kiedy Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana, 15 którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego. 16 Bo na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił. Byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa. 17 Wtedy więc kładli [Apostołowie] na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego. 18 Kiedy Szymon ujrzał, że Apostołowie przez nakładanie rąk udzielali Ducha Świętego, przyniósł im pieniądze.19 «Dajcie i mnie tę władzę – powiedział – aby każdy, na kogo położę ręce, otrzymał Ducha Świętego». 20 «Niech pieniądze twoje przepadną razem z tobą – odpowiedział mu Piotr – gdyż sądziłeś, że dar Boży nabyć można za pieniądze. 21 Nie masz żadnego udziału w tym dziele, bo serce twoje nie jest prawe wobec Boga. 22 Odwróć się więc od swego grzechu i proś Pana, a może ci odpuści twój zamiar. 23 Bo widzę, że jesteś żółcią gorzką i wiązką nieprawości». 24 A Szymon odpowiedział: «Módlcie się za mną do Pana, aby nie spotkało mnie nic z tego, co powiedzieliście».25 Kiedy dali świadectwo i opowiedzieli słowo Pańskie, udali się w drogę powrotną do Jerozolimy i głosili Ewangelię w wielu wioskach samarytańskich (Dz 8, 4-25).
***
Gdy słyszymy o „tłumach, słuchających z uwagą i w skupieniu” jego słów, o „przyjmujących Słowo Boże” i radości, jaka zapanowała w mieście, możemy być zaskoczeni. Samarytanie i Żydzi okazywali sobie przecież od setek lat zaciekłą wrogość, nienawidząc się wzajemnie. Sam Jezus nie został kiedyś w Samarii przyjęty w czasie swej podróży do Jerozolimy. Zarazem w Jego nauczaniu – co dla wielu było bulwersujące – Samarytanie występowali w roli pozytywnych bohaterów, wbrew pełnym uprzedzeń ugruntowanym stereotypom (np. przypowieść o „miłosiernym Samarytaninie”). Teraz zaś głoszenie Chrystusa zmartwychwstałego, burzyło mury wrogości. Duch Chrystusa jednoczył, pozwalając doświadczyć prawdziwej wspólnoty (https://pl.aleteia.org/2023/05/14/gloszenie-chrystusa-ktore-burzy-mury-wrogosci-jak-to-zrobickomentarz-do-czytan).
Filip był zhellenizowanym Żydem; należał do grona pierwszych siedmiu diakonów, wymieniany na drugim miejscu za Szczepanem (Dz 6, 5). Niestrudzony w głoszeniu słowa Bożego został nazwany ewangelistą. Jego działalność apostolska rozpoczyna się w paradoksalnych okolicznościach. W Jerozolimie wybuchło prześladowanie chrześcijan. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii (Dz 8, 1). Prześladowanie, chociaż trudne i bolesne, okazało się owocne dla Kościoła. Dzięki niemu Kościół wyszedł poza mury Jerozolimy i otwarł się na świat pogan. Słowo Boże dzięki powiewowi Ducha zaczęło się rozszerzać w cztery strony świata. Pan Bóg w paradoksalny sposób realizował swój plan. Czy to możliwe, aby przez prześladowanie, wojnę, niesprawiedliwość, przemoc spełniał się plan, jaki Bóg chce zrealizować? To pytanie stale pozostaje bez odpowiedzi. Przeciw temu buntuje się całe nasze wnętrze. Niemniej musimy przyznać, że właśnie tutaj leży tajemnica historii zbawienia. Czyż nie na krzyżu, do którego został przybity Jezus z Nazaretu objawił się i wypełnił w najwyższym stopniu plan Boga dla zbawienia świata (I. Gargano).
Wśród rozproszonych w wyniku prześladowań znalazł się diakon Filip. Opuścił on Jerozolimę i rozpoczął misję w Samarii. Innocenzo Gargano porównuje działanie Boga do ogrodnika, który „przesadza” Filipa w inne miejsce, podobnie jak rośliny: umieć odczytać to przesadzenie, to wykorzenienie jako nową okazję, którą posługuje się Duch, aby przynosić owoce aż po krańce świata, znaczy umieć wejść w dynamikę słowa Pańskiego. (…) Wszystko to jest pełne tajemnicy, ale także niezwykle prawdziwe. Może się powtórzyć w naszych doświadczeniach osobistych: kiedy dobrze się zadomowimy w jakimś miejscu, kiedy sądzimy, że już osiągnęliśmy stałość i optymalny sposób przynoszenia owoców dla królestwa Bożego, właśnie wówczas ktoś nas przesadza, wykorzenia i zasadza gdzie indziej.
Filip został „przesadzony” do Samarii w Palestynie (obecnie Nablus). Samarytanie i Żydzi byli z sobą skonfliktowani. Pierwsi z nich byli potomkami Izraelitów i kolonistów asyryjskich; uważali się za dziedziców Józefa i zachowywali tylko Torę. Drudzy zaś, uważający się za potomków Judy i uznający również Pisma i Proroków, traktowali Samarytan niemal jak pogan, którzy zdradzili Boga patriarchów i odnosili się do nich z pogardą i wrogością.
Działalność Filipa spotkała się z sympatią i przyjęciem. Filip bowiem nie tylko głosił słowo Boże, ale również potwierdzał nauczanie znakami i cudami. Egzorcyzmował, uzdrawiał chorych, pobudzał do życia sparaliżowanych. Wszystko to czynił mocą Ducha Świętego. Owocem pracy apostolskiej Filipa ( a w głównej mierze Ducha Świętego) była radość. To wielka radość zawsze towarzysząca przyjęciu wiary i Ewangelii, uzdalniająca do prawdziwego nawrócenia, hojnego wyrzeczenia się, radykalnych przemian (A. Cànopi). Tak więc „przesadzenie” Filipa przez Ducha Świętego okazało się bardzo owocne. Dzięki niemu Słowo mogło zostać przyjęte przez „wrogów”, w miejscu, o którym nikt z apostołów nawet by nie pomyślał.
Co sądzę o paradoksalnym działaniu Pana Boga? Czy jestem przekonany, że Bóg z najtrudniejszych sytuacji może wyprowadzić dobro? Czy zostałem kiedyś „przesadzony” przez Ducha Świętego? W jakich okolicznościach i z jakim skutkiem? Czy mam wrogów? Jak ich traktuję? Jak rozumiem duchową radość? W jaki sposób wyraża się ona w moim życiu?
W czasie pobytu Filipa w Samarii doszło do nawrócenia Szymona Maga. Człowiek ten zajmował się czarną magią, wprawiał w zdumienie lud Samarii i twierdził, że jest kimś niezwykłym. Poważali go wszyscy od najmniejszego do największego: Ten jest wielką mocą Bożą – mówili. A liczyli się z nim dlatego, że już od dość długiego czasu wprawiał ich w podziw swoimi magicznymi sztukami (Dz 8, 9-11). W konfrontacji z Filipem czarnoksiężnik poniósł porażkę. Wprawdzie on wcześniej wywoływał ekstazę i uszczęśliwiał Samarytan, jednak w zetknięciu nauczaniem i cudami Filipa, zrozumieli kto głosi prawdę. Bez wahania, jakby wiedzeni „szóstym zmysłem”, pozwalającym odróżnić to, co prawdziwe, od fałszu, ludzie przyjmują Ewangelię i proszą o chrzest, by zacząć drogę wiodącą prosto do zbawienia (A. Cànopi). Działanie Szymona było doraźne. Pragnął sukcesu, popularności i w sposób instrumentalny traktował swoje zdolności. Kierował się pychą; sam zachwalał siebie i swoje umiejętności, twierdził, że jest kimś niezwykłym (Dz 8, 9). Filip z kolei był autentyczny, prostolinijny, pełen gorliwości i entuzjazmu. Jego słowa potwierdzały trwałe czyny, które wypływały z autentycznej miłości do Jezusa i ludzi, którym służył. Gdy Szymon poznał bliżej Filipa uwierzył w orędzie Ewangelii i przyjął chrzest. (…) Zdumiewał się bardzo na widok dokonywanych cudów i znaków (Dz 8, 13).
Gdy wiadomość o nawróceniach Samarytan dotarła do Jerozolimy apostołowie wysłali do niej Piotra i Jana, którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego. Bo na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił. Byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa (Dz 8, 14-16). Diakon Filip chrzcił, natomiast apostołowie, którzy otrzymali od Jezusa władzę przekazywania Ducha Świętego (biskupią) udzielali Go nowoochrzczonym. Położenie rąk i otrzymanie Ducha Świętego następowało zwykle po tym, jak osoba nawracała się, wyznawała wiarę i przyjmowała chrzest. Doświadczenie Ducha Świętego było wszak pierwszą obietnicą, jaką składano tym, którzy mieli się ochrzcić (W. Kaiser). Gdy Szymon zobaczył działanie apostołów, zaoferował pieniądze, prosząc, by w zamian przekazali mu udział w posiadanej mocy. Szymon uznał, że „magia” apostołów przewyższa moc Filipa (i jego własną) i pragnął mieć w niej swój udział. Chociaż uwierzył, w rzeczywistości nigdy nie porzucił starej drogi; pozostał zagubionym człowiekiem. Ciągle wyżej cenił cuda niż wiarę w Jezusa jako Pana. (…) Reakcja Piotra na propozycję Szymona Maga jest bardzo mocna, bezkompromisowa; dotyczy bowiem rzeczy wielkiej wagi. Duch Święty jest darem, którego Bóg udziela w całkowitej wolności. (…) Bóg udziela swych bogactw ubogim, którzy niczego się nie domagają i są posłusznymi narzędziami w Jego ręku. Szymon zrozumiał niestosowność swojej propozycji. Módlcie się za mną do Pana, aby nie spotkało mnie nic z tego, coście powiedzieli (Dz 8, 24) – prosił apostołów. Można zatem pomyśleć, że rozumiejąc swój błąd, naprawdę okazał skruchę (…). ( Stanisław Biel SJ https://jezuici.pl/2018/05/przenoszony-przez-ducha/)
Filip (…) opatruje chorych, leczy ich choroby, troszczy się o głodnych i bezdomnych. Słowo Boga, doskonale połączone z aktem miłości praktycznej, zdobywa serca. Nawet tak twarde serca, jak te u Samarytan. Czy troszczysz się o ludzi? Czy kochasz kogoś? Potrafisz opatrywać rany człowieka – te duchowe, a nawet te fizyczne? Czy jesteś ewangelicznym wolontariuszem? W jakim sensie? Z jakim zaangażowaniem? Misja Filipa w mieście Samarii, skoro zostaje ona wybiórczo opisana przez Łukasza i specjalnie zauważona spośród wielu misji siedmiu innych diakonów, musiała odznaczać się czymś niezwykłym. On jest młody wewnętrznie. Widać jego entuzjazm, jakby zdolny był nieść na sobie cały świat i wszystkie jego kłopoty: trąd, płacz, cierpienie, depresję i ludzką samotność. Docenia to od razu pierwszy z papieży. Piotr z Janem zostają posłani do miasta misji filipowej (w. 14-15), a widząc jej owoce, udzielają bierzmowania siostrom i braciom, którzy w Samarii dali początek Kościołowi. (…) Ludzi tych zatem ochrzcił Filip ale byli tak radykalnie zdobyci dla Ewangelii, że czyniło ich to gotowymi do dalszego wzrostu i do przyjęcia darów Ducha Świętego. Nie mogą czekać. Powinni już, natychmiast wejść do serca młodego Kościoła. Co ciekawe, w ósmym i dziewiątym rozdziale Dziejów, Piotr nieustannie podąża tropem Filipa. Diakon przygotowuje grunt pod wiarę, a papież potem pogłębia i kontynuuje dzieło. Kościół wychowa się do skutecznego głoszenia Ewangelii na miłosierdziu (ks. Jarosław Tomaszewski https://www.siostrymisjonarki.pl/component/content/article/2-uncategorised/1767-wszystkie-ciezary-swiata-vi-niedziela-wielkanocna.html).
Ilustracja: Giorgio Vasari (1511-1574) - Apostołowie Piotr i Jan błogosławia lud Samarii