Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakieś uczestnictwo w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie - dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich. (Flp 2,1-4)
Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. (Łk 6,37)

Poszanowanie dobrego imienia osób zabrania jakiegokolwiek niesprawiedliwego czynu lub słowa, które mogłyby wyrządzić im krzywdę. Staje się winnym:
- pochopnego sądu, kto nawet milcząco uznaje za prawdziwą – bez dostatecznej podstawy – moralną wadę bliźniego;
- obmowy, kto bez obiektywnie ważnej przyczyny ujawnia wady i błędy drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą;
- oszczerstwa, kto przez wypowiedzi sprzeczne z prawdą szkodzi dobremu imieniu innych i daje okazję do fałszywych sądów na ich temat. (KKK 2477)

Strzeż się największego zła, to jest osądzania cudzego postępowania. Przeciwnie – staraj się tłumaczyć wszystkie słowa i uczynki ludzi zawsze na ich korzyść, z miłością szukając w nich tego, co mogłoby je usprawiedliwić i przedstawiać w lepszym świetle. A gdyby było rzeczą niemożliwą bronić uczynku, jawiącego się w sposób oczywisty jako zły, staraj się, na ile to możliwe, umniejszać stopień jego winy, przypisując go, wedle okoliczności albo nieuwadze, albo nadmiernej ostrożności, albo innej podobnej przyczynie. A przynajmniej staraj się już więcej o tym nie myśleć, jeżeli twoje stanowisko nie nakazuje ci, byś próbował zaradzić danemu złu. (Leon XIII, Praktyka pokory, s. 28)

Nie mów o człowieku, którego byś widziała pijanym, że to pijak; ani o tym, kto byłby przyłapany na cudzołóstwie, że to cudzołożnik, albo na kazirodztwie, że kazirodca - bo jeden upadek nie zasługuje jeszcze na miano złoczyństwa. (…) Głupi faryzeusz miał celnika za wielkiego grzesznika, może za niesprawiedliwego, za cudzołożnika czy drapieżcę; ale się bardzo omylił, bo w tej właśnie godzinie celnik ten był usprawiedliwiony. Przebóg! Jeśli dobroć Boga jest tak wielka, że jedna chwilka starczy na ubłaganie i powrót do łaski, to skąd mamy tę pewność, że ten, co był grzesznikiem wczoraj, jest nim jeszcze dzisiaj? Dzień wczorajszy nie sądzi dnia dzisiejszego, ani dzisiejszy nie powinien sądzić wczorajszego. Dopiero dzień ostatni jest sędzią wszystkich dni. (Św. Franciszek Salezy, Filotea, Warszawa 2001, s. 239-240)

Zetknięcie z grzechem innych mogłoby kształtować w nas postawę pokory, gdybyśmy umieli przyznać się do tego, że i my do takiego zła jesteśmy zdolni. Byłoby więc dobrze, gdybyśmy to, co potępiamy u innych, przypisywali sobie i żebyśmy oskarżali o to przed Bogiem samych siebie. Widząc grzechy i upadki innych, winniśmy w ramach pewnego duchowego umartwienia mówić sobie: Właśnie dokładnie to samo jest u mnie; więcej, tak naprawdę to ja jestem o wiele gorszy od tych, których grzechy są dla innych widoczne. I choć w tej chwili podobnego zła nie popełniam, to z pewnością dzieje się tak tylko dlatego, że Bóg mnie od niego zachowuje. (…) Szczere przyznawanie się do zła dziejącego się wokół nas i do tego, że jesteśmy gorsi od innych, pogłębiałoby w sposób szczególny nasze życie wewnętrzne. (Zawierzyć się Maryi, s.124-125)

Pytania pomocnicze:
1. Co cię najbardziej razi w drugich?
2. Czy próbujesz zobaczyć to samo w sobie?

Wersja dla Worda