„…to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim…”. (Flp 3,7-9)
Wezwanie Jezusa do nawrócenia i pokuty nie ma na celu najpierw czynów zewnętrznych, „wora pokutnego i popiołu”, postów i umartwień, lecz nawrócenie serca, pokutę wewnętrzną. Bez niej czyny pokutne pozostają bezowocne i kłamliwe. Przeciwnie, nawrócenie wewnętrzne skłania do uzewnętrznienia tej postawy przez znaki widzialne, gesty i czyny pokutne. (KKK 1430)
Wewnętrzna pokuta chrześcijanina może wyrażać się w bardzo zróżnicowanych formach. Pismo święte i Ojcowie Kościoła kładą nacisk szczególnie na trzy formy: post, modlitwę i jałmużnę. Wyrażają one nawrócenie w odniesieniu do samego siebie, do Boga i do innych ludzi. Obok radykalnego oczyszczenia, jakiego dokonuje chrzest lub męczeństwo, wymienia się jako środek otrzymania przebaczenia grzechów: wysiłki podejmowane w celu pojednania się z bliźnim, łzy pokuty, troskę o zbawienie bliźniego, wstawiennictwo świętych i praktykowanie miłości, która „zakrywa wiele grzechów” (1 P 4,8). (KKK 1434)
Niezaprzeczalnym faktem historycznym, poza wszelką dyskusją, jest to, że w przypadku Bożych ludzi takiego formatu jako św. Franciszek z Asyżu czy św. Jan od Krzyża, ich wewnętrzna przemiana w Jezusie Chrystusie dokonywała się na miarę podejmowanych wyrzeczeń i równocześnie z podejmowanymi przez nich pokutami cielesnymi.
Każdy kiedyś osobiście doświadczył, iż pozbawienie się czegoś z miłości, temu kto kocha, przynosi jedyną w swoim rodzaju satysfakcję. Jeśli pozbawiamy się czegoś ze względu na miłość, to takie wyrzeczenie wypełnia człowieka. Natomiast im bardziej człowiek zaspokaja samego siebie, tym bardziej odczuwa narastającą w sobie pustkę. Nigdy ludzie, żyjący według zasad społeczeństw konsumpcyjnych, nie zaspokajali swoich pragnień jak dziś, a mimo to odczuwają wielki ciężar niezadowolenia.
Święta Teresa mówi, że „temu, kto ma Boga, niczego nie brakuje”, i każdy z nas może zauważyć, że ktoś, kto jest Bogu „niemiły”, zawsze będzie odczuwał brak wszystkiego, chociażby cały świat trzymał w swoich rękach.
Nigdy dostatecznie nie zrozumiemy, do jakiego stopnia wyrzeczenie jest miłością i jak bardzo taka miłość czyni człowieka dojrzałym i rozwija jego osobowość. Ci, którzy nie są zdolni do wyrzeczenia się czegokolwiek, są również niezdolni do miłości.
(I. Larrañaga OFM Cap., Ukaż mi swoje Oblicze, Częstochowa 2008, s.367-370)