„Błogosławieni ubodzy w duchu,
albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3)


Jezus Chrystus „będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9).
Błogosławieństwa odzwierciedlają oblicze Jezusa Chrystusa i opisują Jego miłość. (KKK 1717)

Ten jest ubogi duchem, kto gotów ze swego bogactwa szczodrze świadczyć potrzebującym. Widać wówczas, że nie jest przywiązany do tych bogactw. Widać, że dobrze rozumie ich zasadniczą celowość. Dobra materialne są bowiem po to, ażeby służyć drugim, zwłaszcza będącym w potrzebie. Kościół godzi się na osobiste posiadanie tych dóbr, o ile są używane dla takiego celu. (…)
„Błogosławieni ubodzy w duchu”. Jest to wołanie Chrystusa, które dzisiaj winien usłyszeć każdy chrześcijanin, każdy człowiek wierzący. Bardzo potrzeba ludzi ubogich duchem, czyli otwartych na przyjęcie prawdy i łaski, na wielkie sprawy Boże; ludzi o wielkim sercu, którzy nie zachwycili się blaskami bogactw tego świata i nie pozwalają, aby one zawładnęły ich sercami. Oni są prawdziwie mocni, bo napełnieni bogactwem łaski Bożej. Żyją w świadomości, że są obdarowywani przez Boga nieustannie i bez końca.
(Jan Paweł II, Ełk, 8 VI 1999 r.)

Przez ubóstwo nie należy rozumieć tego, czy się ma pieniądze, czy się ich nie ma, albo czy się jest zawszonym, czy nie. Ubóstwa nie można sprowadzać jedynie do czegoś materialnego; jest ono błogosławieństwem: „Błogosławieni ubodzy w duchu”. Jest ono sposobem życia, myślenia, kochania; jest darem Ducha Świętego.
Ubóstwo to oderwanie się od wszystkiego, wolność, a przede wszystkim prawda. Być ubogim w duchu oznacza przede wszystkim być wolnym od tego co się zwie modą, oznacza wolność.
Nie kupuję koca tylko dlatego, że jest modny; kupuję koc, ponieważ jest mi on potrzebny. Bez koca moje dziecko trzęsłoby się w łóżku z zimna. Chleb, koc, stół, ogień – to są rzeczy. Korzystanie z nich jest urzeczywistnieniem planu Bożego. „Wszystko inne pochodzi od złego ducha”, można powiedzieć parafrazując pewną wypowiedź Jezusa o pochodzeniu prawdy. A to wszystko inne to moda, nawyki, zbytek, zachłanność, bogactwo, niewola, duch świata.
Czyż nie sprawiamy przykrości biednemu naszą dostatniością i bogactwem, gdy przechodzimy obojętnie obok niego, kiedy nie ma on pieniędzy na zapłacenie za mieszkanie?
Ale ubóstwo jako błogosławieństwo nie jest tylko prawdą, wolnością i sprawiedliwością; jest ono i pozostaje nade wszystko miłością, a jej zakres jest podobnie bezkresny jak zasięg Bożych doskonałości. Ubóstwo jest wyrazem miłości do ubogiego Jezusa; znaczy to, że jest ono dobrowolnym przyjęciem pewnych wyrzeczeń. Jezus także mógł być bogatym człowiekiem; nie musiał ograniczać swoich pragnień i rezygnować z nich. Chciał jednak być biedny, ażeby doświadczyć takich samych wyrzeczeń, jakie przeżywają inni ubodzy; chciał znosić niedostatek, ażeby w swoim własnym życiu poznać tę okrutną rzeczywistość, która przytłacza człowieka szukającego dla siebie chleba i ażeby przeżyć w swoim sercu tę ustawiczną niepewność, jaką przeżywa ten kto nic nie ma. To autentyczne ubóstwo, podjęte i znoszone z miłości, jest prawdziwym błogosławieństwem, o którym mówi Ewangelia.
Nie będziemy mogli nigdy wejść w serdeczną zażyłość z Jezusem leżącym w żłóbku w Betlejem, z Jezusem wygnańcem, z Jezusem robotnikiem w Nazarecie, Jezusem apostołem, który nie miał gdzie złożyć głowy, i z Jezusem ukrzyżowanym, jeśli nie dokonamy w sobie tego oderwania się, które On tak silnie głosił i tak wytrwale stosował w swoim życiu.
Nie dostąpi się za jednym zamachem tego uszczęśliwiającego błogosławieństwa ubóstwa. Nie starczy nam życia, żeby je w pełni urzeczywistnić; ale trzeba koniecznie o nim myśleć, rozważać je, prosić o nie w modlitwie.
(por. C. Carretto, Listy z pustyni, Warszawa 1989, s.62-69)

  pobierz plik



Z Maryją na wielkopostnej drodze


Ostatecznie Teresa otrzymała swoją małą drogę od Maryi. Otrzymała ją w spadku po swojej ukochanej Matce. Ze wszystkich małych dusz Maryja jest tą najpierwszą i najmniejszą.
Jednak czyż Maryja nie jest niepokalana, czyż nie jest Tą, która nigdy nie powiedziała Bogu „nie”? Jakże więc ma być dla nas, grzesznych, przykładem, jak Jej droga może być naszą? Teresa, jeśli nie zobaczyła, to przeczuła, że istnieje pokora, która sięga o wiele głębiej niż ta, której podstawy tkwią w przeszłych rozeznanych grzechach. Wiedzieć, że jest się stworzonym przez Boga, że we wszystkim, co się posiada i kim się jest, jesteśmy od Niego zależni, oto początek pokory, która przewyższa pokorę celników.
Czystość Maryi jest owocem tego, że Ona w każdej chwili jest całkowicie oddana Bogu, że staje przed Nim zupełnie odsłonięta bez czegokolwiek swojego. U Maryi ta postawa jest zaszczepionym darem łaski od pierwszej chwili Jej istnienia. Jednak tę samą postawę Bóg chce wywołać w nas, krok po kroku. (…) To samo „tak” i my możemy wypowiadać na coraz głębszym poziomie, na ile postępujemy w świętości. Oprócz naszego „tak” nie mamy Bogu nic innego do dania i dlatego zawsze pozostaniemy mali. Nasze małe „tak” nie jest czymś, z czego moglibyśmy się chełpić.
Stać nagim wobec Boga, akceptując rzeczywistość taką, jaka jest, i z tą samą akceptacją przyjmować to wszystko, co Bóg pragnie uczynić z naszą rzeczywistością - to jest droga małych dusz, którym przewodzi Maryja.
(W. Stinissen OCD, Prosta droga do świętości, Poznań 2001, 190n)

W szerokim sensie post łączy się z niepopularnym dzisiaj umartwieniem ciała. Ale nie chodzi tutaj o pogardę wobec naszego fizycznego ciała, lecz o biblijną rzeczywistość zwaną „starym człowiekiem”, czyli nieuporządkowanym pragnieniem, popychającym ludzi do nieumiarkowania i ubóstwiania rzeczy stworzonych. Pozytywnie rzecz ujmując, post jest błagalną modlitwą ciała, tęskniącego za Bogiem „jak zeschła ziemia, spragniona bez wody” (Ps 63,2).
W dokumencie Konferencji Biskupów USA „Praktyki pokutne dla dzisiejszych katolików” z 2000 roku, można natrafić na następujące zalecenie: „Post pomaga nam w utrzymaniu ładu w naszym wewnętrznym domu. Wszyscy musimy radzić sobie z różnymi obszarami niewoli, czy będzie to palenie papierosów, spożywanie alkoholu, niewłaściwe przeżywanie seksualności, niekontrolowany hazard, psychologiczne zahamowania i kompleksy, obsesje, używanie środków pobudzających, nadmierne korzystanie z Internetu, przesadne oglądanie telewizji lub zbytnie zaabsorbowanie innymi formami rozrywki. Przez post i wyrzeczenie, przez życie w umiarkowaniu, zaoszczędzamy więcej energii, aby poświęcić ją Bożym celom. Zachowujemy również szacunek względem siebie, co pomaga nam bardziej troszczyć się o dobro innych”. (…)
W Biblii post łączy się z pustynią, która pozbawiając człowieka podstawowych dóbr jak pokarm i napój, budzi w nim poczucie zależności i kruchości. W metaforycznym znaczeniu każde doświadczenie pustyni (wszak nie chodzi tutaj tylko o geograficzne miejsce) konfrontuje nas z pustką, która odsłania obszary rzeczywistości pomijane na co dzień lub uznawane przez nas za oczywistość. W tym sensie doświadczenie pustyni, czyli czas Wielkiego Postu, może stać się źródłem odrodzenia, „łonem, z którego ponownie wychodzimy na ten świat”, jak pisze Ronald Rollheiser. Duchowo możemy wzmocnić się tam, gdzie życie wydaje się zanikać.
W Ewangelii św. Marka czytamy, że kiedy Jezus opuścił pustynię po czterdziestu dniach, zaczął wołać, że Królestwo Boże jest blisko. (…) Doświadczył radykalnego ogołocenia na pustkowiu. I właśnie tam odkrył, że Bóg jest niemal w zasięgu ręki, podejmując z mocą swoje życiowe zadanie. I do czegoś podobnego Kościół zaprasza nas w Wielkim Poście.
(http://www.mateusz.pl/mt/dp/Dariusz_Piorkowski_SJ_O_co_chodzi_w_Wielkim_Poscie.htm)

Pytanie pomocnicze: pobierz plik
Czy moje wielkopostne praktyki pomagają mi być, tak jak Maryja, coraz bardziej oddanym Bogu? 




Święty Józef a rodzina chrześcijańska


Chrystus chciał przyjść na świat i wzrastać w łonie Świętej Rodziny Józefa i Maryi. Kościół jest „rodziną Bożą”. Od początku istnienia jego zalążkiem często byli ci, którzy „z całym swoim domem” stawali się ludźmi wierzącymi. Gdy nawracali się, pragnęli, by także „cały ich dom” był zbawiony. Rodziny te, przyjmując wiarę, były oazami życia chrześcijańskiego w niewierzącym świecie. (KKK 1655)

Rodzina chrześcijańska na ziemi jest obrazem Trójcy Świętej. A na ziemi spośród wszystkich rodzin najdoskonalszą jest Najświętsza Rodzina z Nazaretu, wzór na wszystkie czasy. Jeśli zatem chcecie mieć szczęście rodzinne, jeśli chcecie, by rodziny wasze były święte, wzorujcie się, pod opieką św. Józefa, na Rodzinie z Nazaretu.
Leon XIII stawia św. Józefa za wzór do naśladowania wszystkim ojcom rodzin, a rodzinom daje go jako opiekuna. Ojcowie rodzin mają w nim przykład czujności, zapobiegliwości i ojcowskiej, najczulszej troski. Póki mu życia starczyło, wypełniał najdoskonalej swe obowiązki względem Jezusa i Maryi. Bronił swej Oblubienicy, najwyższą miłością darzył Dziecię Jezus. Pracą swoją zarabiał na życie i utrzymanie Obojga, z narażeniem życia, dla ich obrony puścił się w dalekie i nieznane kraje i zachował ich od śmierci. W podróżach był dla Świętej Dziewicy i Dziecięcia stróżem nieodstępnym, pomocnikiem, pocieszycielem; o sobie nie pamiętał, tylko o swoich się troszczył. Życie jego to ustawiczne poświęcenie siebie: w pracy, w modlitwie, w cierpieniu, w wytrwaniu. Dla siebie brał co twarde i ciężkie, by Jezusowi i Maryi dać wszelką, jaką mógł pociechę.
Szczęśliwa była Święta Rodzina mając takiego obrońcę i ojca, szczęśliwa była w ubóstwie, szczęśliwa w ucieczce, w głodzie, w prześladowaniu, w pracy, bo w tej Rodzinie były dobra pozaziemskie, dobra przede wszystkim wewnętrzne. Były nimi miłość Boga, miłość wzajemna, a raczej w tej Rodzinie Bóg sam był osobową miłością. Jezus był w środku, Maryja z jednej a Józef z drugiej strony; w tym środku, to jest w Bogu łączyło się i zbiegało wszystko, a więc cześć, posłuszeństwo, czystość, modlitwa i praca, cierpliwość i jedność serc, w Nim zbiegały się wszystkie pociechy i wszystkie troski. I w tej Świętej Rodzinie Jezus i Maryja we wszystkim odnosili się do św. Józefa, on rządził, rozkazywał i kierował, a Oni słuchali.

(por. o. A. Gądek OCD, Ojciec i Opiekun, Kraków 2008, s.26-28)   pobierz plik




Czystość jako „życie wedle Ducha”


„Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, tego dokonał Bóg. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla usunięcia grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech, aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, o ile postępujemy nie według ciała, ale według Ducha”. (Rz 8,3-4)

„Czystość jest wedle nauki Apostoła umiejętnością skoncentrowaną na godności ciała – czyli na godności osoby ze względu na jej ciało, na jej ujawniającą się w tym ciele kobiecość czy męskość”. (Jan Paweł II, Mężczyzną i Niewiastą stworzył ich, Watykan 1986, s.223).

Człowiek, który żyje według ciała to człowiek podatny tylko na to, co jest „ze świata” (por. 1J 2,16). Trudno jest mu dostrzec godność ciała, którą cieszy się ono ze względu na mieszkającego w nim Ducha Świętego. Dla człowieka cielesnego czystość jest postrzegana od strony negatywnej - jako cnota, która polega przede wszystkim na powściąganiu czy nawet inicestwianiu poruszeń pożądania zmysłowego, ukierunkowanego na to, co w człowieku cielesne i płciowe, aby tą drogą osiągnąć pewną integralność osobową, swoiście rozumianą wewnętrzną doskonałość. Czystość ma wręcz jakby zniszczyć, zahamować pożądanie.
Jan Paweł II przypomniał, że czystość jest czymś więcej, niż tylko odmianą cnoty wstrzemięźliwości. Pozytywnie czystość jest ukierunkowana ku miłości. Czystość, a więc także zgodne z zamysłem Bożym korzystanie z płciowości, zaspokajanie pożądania, ma umożliwić miłość osoby do osoby, uzdolnić ją do miłości godnej człowieka odkupionego przez Chrystusa. Ciało odkupione jest świątynią Ducha Świętego. Stąd płynie szczególna godność ciała. Ciało jest włączone w pełny wymiar wzajemnego obdarowania między mężczyzną i kobietą, jest ono zewnętrznym znakiem tego obdarowania, które wewnętrznie jest przeniknięte działaniem Ducha Świętego.
W stanie pierwotnej niewinności czystość serca pozwalała mężczyźnie i kobiecie doświadczać po prostu siły jednoczącej ich ciał przenikniętych niezwykłym działaniem Ducha Świętego. Czystość więc to przejaw życia według Ducha Świętego, którego znakiem w małżeństwie jest także zjednoczenie ciał. Czystość stoi w opozycji do miłości wtedy, gdy miłość fałszywie utożsamia się tylko z tym, co dzieje się w sferze zmysłów i uczuć osoby, a wyklucza działanie łaski Bożej. Konieczne jest więc wypracowanie w swoim sercu pewnej wrażliwości, która pomaga nam żyć w opanowaniu i otwierać się na dar czystości, by budować relacje zgodne z zamysłem Bożym.


Pytanie pomocnicze: pobierz plik

Jak widzisz różnicę między człowiekiem zmysłowym a duchowym według terminologii św. Pawła? (patrz: 1 Kor 2)