Wierzcie moim dziełom (J 10,38)

Rzekł do nich Jezus: Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu. (J 10,25.37-38)
Być może tak jak wielu współczesnych nam ludzi pytamy o prawdę: jak ją poznać, gdzie jej szukać, czy da się ją odnaleźć? Kościół uczy nas, że Bóg pragnie objawić nam całą prawdę: „Jako mężczyźni i kobiety, uczynieni na obraz i podobieństwo Boga, zostaliśmy stworzeni, aby poznać prawdę, odnaleźć w tej prawdzie naszą ostateczną wolność i spełnienie naszych najgłębszych ludzkich dążeń. Jednym słowem, mamy za zadanie poznać Chrystusa, który sam jest «drogą, prawdą i życiem»” (J 14, 6) (Benedykt XVI, Londyn - Hyde Park, 18.09.2010).
Mimo tych zapewnień możemy czuć się zagubieni „w świecie wypełnionym coraz większym hałasem i zamętem oraz fałszywymi ścieżkami prowadzącymi jedynie do zawodu i złudzeń” (Benedykt XVI, tamże). Jak zatem odróżnić fałsz od prawdy? Co zrobić, by nie zostać oszukanym? W Nowym Testamencie światło prawdy (którym jest sam Chrystus) jest przekazywane nie tylko przez słowa i treści, ale przez czyny. Wiąże się nie tylko z wiedzą ale i z postawą życiową. Promieniowanie tego światła jest dziełem mocy Bożej, mocy Ducha Świętego, która działa najpierw w osobie Chrystusa, w którym wszystkie obietnice Boże są „tak” (2 Kor 1,20), a następnie w Jego uczniach, uzdalniając ich do życia Ewangelią, aby inni mogli spotkać w nich żywego Pana. Czyli prawda to także świadectwo, świętość. „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3,18). Na kartach Ewangelii św. Józef nie wypowiada ani jednego słowa. A przecież to on z woli Ojca był nauczycielem i wychowawcą Syna Bożego.
Papież Benedykt XVI naucza, że wiara nie jest myślą, poglądem czy ideą. Wiara jest jednością z Chrystusem, którą daje nam Pan i dlatego staje się ona życiem, staje się zgodnością z Nim. Wiara bez miłości, bez tego owocu nie byłaby prawdziwą wiarą. Byłaby martwa. (por. audiencja generalna, 26.11.2008)
Kto mówi: Znam Go, a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała. Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim. Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak, jak On postępował. (1 J 2,4-6)

 

W swojej autobiografii św. Teresa od Dzieciątka Jezus napisała: „Nie gardzę głębokimi myślami, które karmią duszę i łączą ją z Bogiem, ale dawno już zrozumiałam, że nie trzeba na nich zbytnio polegać i zakładać doskonałości na otrzymywaniu wielkiej ilości świateł. Najpiękniejsze myśli są niczym bez uczynków. Jeżeli dusza lubuje się w swoich pięknych myślach i zanosi modlitwę faryzeusza, staje się podobna do kogoś, kto umiera z głodu, siedząc przy suto zastawionym stole, podczas gdy jego goście korzystają obficie z uczty i raz po raz rzucają zazdrosne spojrzenia na posiadacza tych skarbów”. (Dzieje duszy, 236, folio 19v)
Wzywając do dawania świadectwa prawdzie Ojciec Święty podkreśla, że jej moc przekonywania płynie z niej samej, a nie z ludzkiej wymowy lub argumentów, w których może być sformułowana. Prawda jest przekazywana nie jedynie przez nauczanie, choć jest ono ważne, ale także przez świadectwo życia. Nie tyle akceptujemy prawdę w akcie czysto intelektualnym, ile przyjmujemy ją w dynamice duchowej, która przenika do rdzenia naszej istoty. Dlatego ci, którzy żyją w prawdzie i prawdą, instynktownie rozpoznają, co jest fałszywe. (por. przemówienie, Londyn - Hyde Park, 18.09.2010)
Ucieszyłem się bardzo z przybycia braci, którzy zaświadczyli o prawdzie twego [życia], bo ty istotnie postępujesz zgodnie z prawdą. Nie znam większej radości nad tę, kiedy słyszę, że dzieci moje postępują zgodnie z prawdą. Umiłowany, nie naśladuj zła, lecz dobro! Ten, kto czyni dobrze, jest z Boga; ten zaś, kto czyni źle, Boga nie widział. (3 J 1,3-4.11)
Wykształceni faryzeusze, mimo licznych cudów, którymi Chrystus potwierdzał swoją naukę, negowali Jego mesjańskie posłannictwo. Jedni kwestionowali samo zjawisko cudów; nie chcieli uwierzyć, że one rzeczywiście zaistniały. Inni uznawali, że Jezus czynił cuda, ale nie uznawali, że czynił je mocą Boga. Niektórzy mówili nawet, że Jezus dokonuje cudów mocą Belzebuba. Nie rozpoznali Prawdy. W odpowiedzi na taką postawę Jezus wypowiedział najgroźniejszą ze swoich przestróg: „Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. (...) Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, wtedy i jego owoc jest dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, wtedy i owoc jego jest zły; bo z owocu poznaje się drzewo (Mt 12, 31.33-34). (por. Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci... (Mt 18,3), Warszawa 1993, s.39-40)

Propozycja pytań do grup dzielenia:

1. Czy mam potrzebę szukania prawdy? W jaki sposób jej szukam? Czy znajduję odpowiedzi na dręczące mnie pytania?
2. Co przekonuje mnie o prawdziwości drogi, którą idę?
3. Kto dziś jest dla mnie świadkiem prawdy? Dlaczego?
4. Na ile moja wiara wiąże się z postawą życiową a na ile jest tylko intelektualna? 

pobierz plik

Wszystkim tym, którzy Je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi (J 1,12)

 

Do przemiany świata, który w procesie sekularyzacji odszedł nazbyt daleko od ideałów Ewangelii, nie doprowadzą półśrodki czy kompromisy. Wyzwanie obecnych czasów i obecnej sytuacji Kościoła domaga się radykalizmu wiary. „Nie wystarczy – pisze Jan Paweł II – odnawiać metody duszpasterskie ani lepiej organizować i koordynować instytucje kościelne, ani też z większą przenikliwością studiować biblijne i teologiczne podstawy wiary: trzeba wzbudzić nowy zapał świętości” (Redemptoris missio, 90) (1). Musimy wpatrzeć się w przykład pierwszych chrześcijan, by nauczyć się od nich przyjmowania mocy Ducha Świętego, napełnienia się Nim dla owocnego dawania świadectwa. Dlatego też orędzie: jak zostać napełnionym Duchem Świętym, jest w tej chwili absolutnie najważniejszym orędziem. Jeżeli się tego nie nauczymy, jeżeli tego nie zrozumiemy, to nie wypełnimy nakazu Pana wobec współczesnych nam ludzi (2).
W obliczu rozlewającej się nad światem boskiej mocy Miłości trzeba być małym jak dziecko – by tę moc przywołać, by być nią napełnionym. Duchowe dziecięctwo, wyrażające się w uznawaniu naszej małości i bezradności aż do granic przepaści, przyzywa i przyciąga drugą przepaść – przepaść Miłosierdzia. Świętość bowiem – jak powie św. Teresa z Lisieux – wyraża się najpełniej nie w działaniu czy konkretnych praktykach, ale w dyspozycji serca, która czyni nas małymi i pokornymi w ramionach Ojca, świadomymi własnej słabości i bezradności i aż do szaleństwa ufającymi Jego ojcowskiej miłości. Prawdziwymi uczniami są właśnie «maluczcy», i im to zechciał Ojciec objawić  swoje tajemnice zakryte przed mędrcami (3).
Dzięki Tobie nacieramy na naszych wrogów, bo nie zaufałem mojemu łukowi ani mój miecz mnie nie ocalił; lecz Ty nas wybawiłeś od wrogów (Ps 44,6-8).
Pośród ewangelicznych przykładów duchowego dziecięctwa uprzywilejowane miejsce zajmuje Samarytanka. Uwierzyła ona od razu we wszystko, co Jezus jej powiedział, dlatego właśnie jej objawił On, że jest oczekiwanym Mesjaszem. Jest ona dla nas wzorem takiego otwarcia się na Chrystusa, które pozwala Mu uczynić wszystko, co wobec nas zamierzył. Jezus objawia się tym, którzy są wobec Niego jak małe, ufne dzieci. Ci, którzy takiej postawy nie mają, nawet jeżeli Jezus pragnie się im objawić, nie przyjmują tej niezwykłej łaski. Nikodem i Apostołowie wydawali się być w porównaniu z Samarytanką jakby bez grzechu, a jednak nie byli tak otwarci na słowa Chrystusa jak ona. Przy spotkaniu z Chrystusem myśleli w sposób racjonalny, po ludzku. Nie umieli w pełni przyjąć rzeczywistości nadprzyrodzonej, i dlatego nie mogła im ona być objawiona w całym swoim wymiarze. Bóg jest wielką i niepojętą tajemnicą. Samym tylko rozumem nie można Go poznać. Apostołowie, gdy uwierzyli, że Jezus czyni cuda mocą Boga, stali się Jego uczniami. Jednakże nie od razu przyjęli Jego naukę do końca i nie od razu otworzyli się w pełni na Jego moc. Choć byli z Nim stale, często liczyli bardziej na siebie niż na Niego. Wkrótce po drugim cudzie rozmnożenia chleba zamartwiali się, że mają ze sobą w łodzi tylko jeden chleb. Wtedy Jezus powiedział do nich: „Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!” (Mk 8,15). Apostołowie wierzą, że Ten, za którym poszli, może mocą Boga uczynić wszystko, ale nie żyją jeszcze w pełni tą wiarą. Czy takiego „kwasu” nie ma i w naszym życiu? Jakże często, mimo że Chrystus pozostaje z nami w Eucharystii, nie odwołujemy się do Jego mocy i nie korzystamy z niej. W Komunii św. przychodzi do nas ten sam Chrystus, którego widzieli i z którym na co dzień przebywali Apostołowie. Ma taką samą nieograniczoną moc, a my zwykle w naszym codziennym życiu zamartwiamy się, jeżeli nie o sprawy doczesne i bytowe to o sprawy naszego życia wewnętrznego (4).
Papież Paweł VI w liście apostolskim, skierowanym do biskupa Bayeux i Lisieux z okazji jubileuszu setnej rocznicy urodzin Teresy Martin stwierdza, że konieczne jest dzisiaj ożywienie ufności. Wielu bowiem ludzi z bólem stwierdza szczupłość swoich sił fizycznych i moralnych. Czują się bezsilni wobec olbrzymich problemów świata. Stąd brak im nadziei, bo popadają w słabość, małość i tchórzostwo. A są i tacy, którzy rozpaczają. Nasza święta uczy jednych i drugich by nie liczyli wyłącznie na siebie, ale na tajemniczą Miłość Chrystusa, który włącza nas w swą ofiarną Mękę i w dynamizm swojego życia. Oby mogła ona nauczyć wszystkich swej małej, królewskiej drogi dziecięctwa duchowego, które jest na przeciwległym biegunie w stosunku do dzieciństwa, bierności i smutku (5).
Raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej (Łk 1,47-48).


Spróbuj podzielić się tym, co aktualnie najbardziej do ciebie przemawia. Możesz skorzystać z proponowanych pytań:

1. Co skłania mnie do głoszenia Chrystusa dzisiejszemu światu? Jakie są owoce mojego apostolstwa?
2. Czy mogę powiedzieć, że w życiu moim albo innych Duch Święty działa z taką mocą, jak w początkach Kościoła?
3. W jaki sposób pozwalam Chrystusowi obecnemu w Eucharystii uczynić wszystko, co wobec mnie zamierzył?
4. W jakich sytuacjach ostatnio ufałem a w jakich wątpiłem we wszechmoc Boga? Czy doświadczam ufności i zapału, czy bierności i smutku?


Źródła: (1) por. Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci... (Mt 18,3),Warszawa 1993, s.4-5;
(2) por. Ks. F. Blachnicki, Uwierzyliśmy miłości i o niej świadczymy, Kraków 2008;
(3) por. Jeśli się nie odmienicie…, dz.cyt., s.7,12,15-16. Słownik teologii biblijnej, red. X.Leon-Duofour, Poznań-Warszawa 1985, s.243;
(4) por. Jeśli się nie odmienicie…, dz.cyt. s. 47-48, 57-59, 42-43;
(5) O. Szczepan Praśkiewicz OCD, Wypowiedzi papieży o Teresie, www.karmel.pl 

pobierz plik    

Uświęć ich w prawdzie (J 17,17)


Podczas ostatniej wieczerzy nasz Pan prosił Ojca o łaskę uświęcenia dla swoich uczniów: „Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą... A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie” (J 17,17.19). Dar uświęcenia w prawdzie jest w swej istocie komunią miłości w Bogu z Jezusem i braćmi: „...aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno… Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich” (J 17, 21.26). „Wiarą jest wpatrywanie się w Chrystusa, zawierzenie się Chrystusowi, przylgnięcie do Chrystusa, upodobnienie się do Chrystusa, do Jego życia. A formą, życiem Chrystusa jest miłość; wierzyć zatem to upodobniać się do Chrystusa i wchodzić w Jego miłość” (1).
Przyjąć królestwo Boże jak dziecko, to próbować patrzeć na świat, na innych ludzi i na siebie samego tak, jak patrzy nasz Ojciec niebieski. A Bóg zawsze patrzy na nas i na cały świat z miłością. „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13,34). Nie wystarczy miłować bliźniego jak siebie samego. Mamy kochać go tak, jak kocha Bóg. Chrystusowe wezwanie może wydawać się czymś zupełnie nierealnym. Jednak nie ma rzeczy niemożliwych dla ewangelicznego dziecka. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus w swojej dziecięcej prostocie stwierdza: „Ach! Panie, ja wiem, że Ty nie nakazujesz rzeczy niemożliwych, znasz lepiej ode mnie moją słabość, moją niedoskonałość, wiesz dobrze, że nigdy nie mogłabym kochać mych sióstr tak, jak Ty je kochasz, jeżeli «Ty sam», o mój Jezu, nie «będziesz ich kochał we mnie»” (Pisma, t.I, s.282). (2)
Powyższe wyznanie nie oznacza jednak, że miłość bliźniego była dla św. Teresy zawsze czymś łatwym i prostym. Ona też musiała ją zdobywać: „Jest w zgromadzeniu siostra – pisała – która ma talent drażnienia mnie na każdym kroku” (tamże, s.283). Teresa jednak wierzy, że siostra ta jest bardzo miła Bogu, ma więc prawo ofiarowywać Mu jej cnoty i zasługi. To, że drażniło ją zachowanie, usposobienie czy słowa tej siostry, dotyczyło tylko natury – uczuć i emocji. W sferze woli Teresa starała się patrzeć na nią tak, jak patrzy Bóg. (3)
Zmaganie się ze sobą, z własnymi słabościami może nam przypominać pracę człowieka próbującego zaczerpnąć wody szklanką bez dna. Taki człowiek może powtarzać swoją czynność nieskończenie wiele razy bez żadnych efektów. Podobnie i ty na początku nie będziesz widział żadnego postępu. Może będziesz złościł się na samego siebie i zniechęcony powiesz: To niemożliwe, żebym był do końca wierny Bogu. I to będzie prawda, bo rzeczywiście nie jest możliwe, żebyś był Mu wierny o własnych siłach. Ty jednak masz zmagać się, masz walczyć. I kiedyś przyjdzie dzień, kiedy zdumiony spostrzeżesz, że woda ze szklanki bez dna nie wylewa się. Będzie to moment, w którym Bóg zacznie czynić cuda w twoim życiu. Tak było ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus. Ona też męczyła się z własną słabością wiele lat. I w końcu Bóg uczynił cud – zaczęła żyć w pełni nauką Jezusa. Wiedziała jednak, że zawdzięcza to Bogu, Jego miłosierdziu. Trzeba, byś uwierzył, że kiedyś Bóg uczyni cud i wszystkiego, czego ty nie potrafisz, On w tobie sam dokona. (4)
Kościół uczy nas, że całe bogactwo Chrystusa „jest przeznaczone dla każdego człowieka, ono jest dobrem każdego człowieka”. Wszystko, co Chrystus przeżył, czynił po to, abyśmy mogli przeżywać to w Nim i aby On przeżywał to w nas. „Przez Wcielenie swoje Syn Boży zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem”. Jesteśmy powołani do tego, by stawać się coraz bardziej jedno z Nim (5). Pozwalając, by światło wiary zajaśniało w naszych sercach i pozostając w tym świetle przez naszą codzienną jedność z Panem na modlitwie i udziale w życiodajnych sakramentach Kościoła, sami stajemy się światłem dla naszego otoczenia, wypełniamy swą „funkcję prorocką”; często, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, przybliżamy ludzi o krok bliżej do Pana i Jego prawdy. Bez życia modlitwą, bez przemiany wewnętrznej, która zachodzi dzięki łasce sakramentów, nie możemy „promieniować Chrystusem”. (6)

Źródła: (1) Benedykt XVI, Audiencja generalna, 19.11.2008; (2) por. Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci... (Mt 18,3),Warszawa 1993, s.75-77; (3) por. tamże, s.77-79; (4) por. Wezwanie do życia w duchu Błogosławieństw, Warszawa 1998, s. 38-41; (5) por. KKK 519-521 (Jan Paweł II, enc. Redemptor hominis, 11, Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 22); (6) por. Benedykt XVI, Londyn - Hyde Park, 18.09.2010.
 pobierz plik

Dać świadectwo prawdzie (J 18,37)

Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest mocą i mądrością Bożą (1 Kor 1, 23n).
Droga do doskonałości wiedzie przez Krzyż. Nie ma świętości bez wyrzeczenia i bez walki duchowej (1). Mówi o tym św. Jakub Apostoł: „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym” (Jk 1, 2-4). Gdy Bóg włącza nas w tajemnice swojej zbawczej męki i zmartwychwstania okazuje swoje szczególne zaufanie. Nie jest to łatwe i niejednokrotnie te niezrozumiałe dla nas doświadczenia, bolesne upokorzenia czy samotność, będą wywoływały w nas sprzeciw, a może nawet bunt (2). Trzeba, byśmy często stawali przed krzyżem. Wtedy lepiej dostrzeżemy wyrażoną w odkupieńczej Ofierze przepaść miłości Boga. Modlitwa trwania przed krzyżem prowadzi do eksplozji radości, bo adorując krzyż, coraz pełniej uświadamiamy sobie, że każde nasze zło mocą odkupieńczej Ofiary Chrystusa zostało pokonane i przekreślone, że zostaliśmy odkupieni mocą Tego, którego miłość ku nam nie ma granic, że zostaliśmy powołani do miłości (3). „Wiemy - pisze św. Jan - że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci” (1 J 3,14). A więc, kto miłuje, uczestniczy w życiu - w tym życiu, które jest od Boga. Chrystus wskazał, iż w ten sposób - oddając życie za braci - objawiamy miłość (por. J 15,13) (4).
Kościół uczy nas, że usprawiedliwienie jest pierwszym darem łaski, którego Bóg w sposób całkowicie darmowy udziela nam przez krzyż i zmartwychwstanie Chrystusa, i z którym człowiek współpracuje, przyjmując je przez wiarę. Usprawiedliwienie zapoczątkowuje kolejny etap działania łaski, którym jest uświęcenie, mające doprowadzić do pełnego zjednoczenia z Trójcą Świętą w Chrystusie. Z woli Boga w dzieło uświęcenia włączona jest nasza współpraca, która dokonuje się przez miłość: „wiara działa przez miłość” (Ga 5,6). Łaska usprawiedliwienia uzdalnia nas do tej współpracy. Człowiek, który jej nie podejmuje „niweczy krzyż Chrystusa” (por. 1 Kor 1,17; Flp 3,18) (5). Nasza współpraca z łaską polega na jednoczesnym krzyżowaniu w sobie starego człowieka z jego pożądliwościami i podejmowaniu ustawicznych wysiłków życia nowym prawem miłości: „Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim – zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że – co się tyczy poprzedniego sposobu życia – trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Ef 4,20-24). Aby dojść do Ziemi Obiecanej nie wystarczy wyjść z Egiptu i przejść przez Morze Czerwone. Trzeba przebyć pustynię. „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Uznaj w sercu, że jak wychowuje człowiek swego syna, tak Pan, Bóg twój, wychowuje ciebie” (Pwt 8,2.5). Czy jednak i nas nie dosięga pokusa, aby zawrócić? „I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli?” (Lb 21,5).
Pogłębianie się naszej więzi z Bogiem i ludźmi nie jest możliwe bez obumierania w nas starego człowieka, a więc naszej pychy i egoizmu, bez przewartościowania naszych relacji do tego, co doczesne. Żeby z małego ziarna wyrósł właściwy krzew, musi ono być wsiane w ziemię – by tam obumarło. Naszą glebą jest środowisko, w jakim żyjemy. Jego wyboru, wyboru ludzi, z którymi nawiązujemy bliskie kontakty, dokonujemy w pewnym stopniu sami. Do pewnego więc stopnia sami wybieramy glebę, w której przyjdzie nam – „ziarnom” – obumrzeć, by przynieść oczekiwany przez Boga plon nowego życia w miłości (6). To prawda, że owoce obumierania ziarna mogą być dla nas nawet przez dłuższy czas ukryte, ale to dlatego, że Bóg będzie oczekiwał na naszą coraz bardziej autentyczną wiarę i żywą nadzieję. Oczyma wiary będziemy mogli zobaczyć ten wspaniały krzew, który przecież kiedyś wyrośnie i wyda właściwe sobie owoce. Przyjęcie obumierania ziarna jako czegoś najbardziej właściwego i optymalnego - ze względu na owoce, jest wynikiem wysiłku naszego umysłu i woli; uczucia i emocje mogą się temu sprzeciwiać. Powinniśmy często powtarzać: Chcę wierzyć, że dzięki jedności z Ukrzyżowanym wszystko, co dzieje się ze mną, prowadzi mnie ku nowemu życiu, choć jest to dla mnie trudne i odstręczające (7). Jan Paweł II daje nam za wzór św. Jadwigę: „Od Chrystusa wawelskiego, przy tym czarnym krucyfiksie, nauczyłaś się, Jadwigo Królowo, dawać życie za braci. Twoja głęboka mądrość i szeroka aktywność płynęły z kontemplacji - z osobistej więzi z Ukrzyżowanym. Dlatego nigdy nie utraciłaś tej «najlepszej cząstki» (por. Łk 10,42) - obecności Chrystusa. Zaprowadź nas, Jadwigo, przed wawelski krucyfiks, abyśmy jak ty poznali, co znaczy miłować czynem i prawdą, i co znaczy być prawdziwie wolnym” (8).
Źródła: (1) KKK 2015; (2) por. Wezwanie do życia w duchu błogosławieństw, Warszawa 1998, s.19n; (3) por. tamże, 24-26; (4) por. Jan Paweł II, Kraków, 8.06.1997. Homilia w czasie mszy św. kanonizacyjnej bł. Królowej Jadwigi, p.3 (5) por. KKK 1989-2015; (6) por. Wezwanie…, dz.cyt., s.85n; (7) por. tamże, s.89n; (8) por. Jan Paweł II, homilia cyt., p.6.    pobierz plik