9 Niedziela zwykła: Potrzeba nam trwałej więzi z Bogiem


Ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo albo przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń waszego Pana Boga…; przekleństwo, jeśli nie usłuchacie… (Pwt 11, 26-28).
Nie każdy, który mi mówi: „Panie, Panie”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7, 21).

Wiara zakłada ze strony człowieka wybór i ukierunkowanie woli ku Chrystusowi jako ostatecznemu celowi i najwyższej wartości. Przylgnięcie do Chrystusa jest naszą odpowiedzią na Jego pełne miłości spojrzenie i na Jego wezwanie. Odpowiedź ta będzie zawsze naznaczona rysem przygody, ale i ryzyka. Jezus chce, byś przylgnął do Niego bez pytania o szczegóły i wszystkie konsekwencje twojego wyboru, bez pytania o przyszłość. Chce, byś jak Maryja powiedział - „tak”, wyrażając tym swoje całkowite zawierzenie. Istota zawierzenia Jezusowi i przylgnięcia do Jego osoby tkwi właśnie w tej niewiedzy, która jest ciemnością, i przez to domaga się wiary. Przylgnięcie do Chrystusa jest zaczątkiem miłości, która będzie się realizowała przez jednoczenie naszej woli z wolą Chrystusa. To początek osobowej komunii z Bogiem (1). „Podaję inny przykład: – wyjaśnia św. Jan od Krzyża - Ślepemu od urodzenia, który nigdy nie widział barwy, opowiadają o kolorze białym czy żółtym. Choćby mu wiele opowiadano, nic nie będzie z tego wiedział, bo nigdy nie widział barwy ani jej podobieństwa, by mógł coś o tym sądzić. Zapamięta tylko nazwę, bo tę przyjmuje słuchem, lecz o formie i kształcie nie będzie miał pojęcia, bo tego nigdy nie widział. Taką rolę spełnia wiara wobec duszy, mówiąc nam o rzeczach, których nigdy nie widzieliśmy i nie poznaliśmy... Nie mamy więc w wierze światła poznania naturalnego, bo jej prawdy nie są współmierne do żadnego zmysłu; przyjmujemy je tylko ze słyszenia, wierząc w to, czego nas wiara naucza, zaciemniając przyrodzone światło rozumu… Wiara nie jest poznaniem przychodzącym przez jakiś zmysł, lecz jest to przyzwolenie duszy na to, co wnika w nią przez słyszenie. Jest więc jasnym, że wiara jest dla duszy ciemną nocą, ale daje jej również światło; i im bardziej ją zaciemnia, tym więcej udziela jej światła z siebie (2).
Historia miłości między Bogiem a człowiekiem polega właśnie na fakcie, że ta wspólnota woli wzrasta w jedności myśli i uczuć, i w ten sposób nasza wola i wola Boga stają się coraz bardziej zbieżne: wola Boga przestaje być dla mnie obcą wolą, którą narzucają mi z zewnątrz przykazania, ale staje się moją własną wolą, która wychodzi z fundamentalnego doświadczenia tego, że w rzeczywistości Bóg jest mi bardziej bliski niż ja sam. W rzeczywistości wzrasta nasze oddanie Bogu i Bóg staje się naszą radością (3). Potrzebny jest nam wewnętrzny wysiłek życia w obecności Boga, w intymnej relacji z Nim. Najlepiej rozpoczynać każdy dzień od rozmowy z Panem w ciszy serca. Jeśli masz mało czasu, wystarczy nawet dziesięć minut adoracji Boga, próby bycia w Jego obecności, w takiej postawie, jakiej uczy nas Jezus w Modlitwie Pańskiej. Przecież to On nam powiedział, że możemy mówić do Boga Abba - Tatusiu. Próbuj podczas tej modlitwy zapomnieć o sobie i stawać w obecności Tego, który jest twoim Ojcem - twoim Tatusiem Niebieskim. Jesteś ukochanym dzieckiem Ojca Niebieskiego i możesz zaczynać każdy dzień od przeżywania tej tajemnicy, od zanurzenia w ożywczym źródle Jego miłości. Podczas codziennych zajęć w dalszym ciągu próbuj otwierać się na dialog z Bogiem, współpracować z Nim poprzez uległość serca, które chce poddawać się woli Ojca Niebieskiego, troszczącego się o ciebie we wszystkich sprawach twojego życia. Dziecko ewangeliczne nie musi rozumieć tego, czym kieruje jego Tatuś Niebieski, przyjmuje jednak z prostotą wydarzenia, jak Maryja przyjęła tajemnicę Zwiastowania. Twój Ojciec zawsze jest przy tobie, nigdy nie jesteś sam. Nawet jeśli przychodzą bolesne doświadczenia. On cię nie zostawia samemu sobie. Świadomość Jego obecności, dialog z Jego miłością jest jak źródlana woda na pustyni (4).
W świetle wiary najważniejszą czynnością naszego dnia jest modlitwa. To ona musi zajmować pierwsze miejsce wśród innych czynności. Kontakt z Bogiem decyduje o wartości i znaczeniu naszej pracy. Jej skuteczność zależy od tego, co jest jakby na zapleczu, a więc od twoich, może bardzo obolałych od klęczenia kolan. Nie ważne jest, co robisz – powie Jan Paweł II – ważne jest, kim jesteś. Ważne jest, czy jesteś, jak Papież, człowiekiem wiary i modlitwy (5). „«Nie zaniedbuj swej duszy – zwraca się Benedykt XVI do kapłanów cytując św. Karola Boromeusza – jeżeli twoja własna dusza jest zaniedbywana, również innym nie możesz dać tego, co powinieneś dać. A zatem musisz znaleźć czas także dla siebie, dla swej duszy», czyli, innymi słowy, podstawowym priorytetem duszpasterskim, warunkiem naszej pracy dla innych jest więź z Chrystusem, osobista rozmowa z Chrystusem! A modlitwa nie jest sprawą marginalną: modlenie się jest wręcz «zawodem» kapłana, także w imieniu ludzi, którzy nie umieją się modlić lub nie znajdują czasu na modlitwę” (6).

(1) Por. Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s. 27; (2) Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, II, 3; (3) Benedykt XVI, Deus caritas est, 17; (4) Dialog z Bogiem, Warszawa 2003, s. 8n; (5) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, s. 183; (6) Benedykt XVI, 10.06.2010 - Wieczorne czuwanie w wigilię zakończenia Roku Kapłańskiego.

grupy dzielenia

 

1 Niedziela Wielkiego Postu: Złóżmy wszystko w ręce Boga
(Materiały na grupy dzielenia)


Uznaję bowiem nieprawość swoją, a grzech mój jest zawsze przede mną… Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha (Ps 51,12).
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła… (Mt 4,1).

„Życie bowiem nasze w tym pielgrzymowaniu – pisze św. Augustyn - nie może trwać bez pokusy, ponieważ właśnie postęp duchowy dokonuje się przez pokusy. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Nikt też nie potrafi osiągnąć wieńca chwały bez uprzedniego zwycięstwa. Zwycięstwo zaś odnosi się przez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy się stanie w obliczu pokus i nieprzyjaciela” (1). W modlitwie Pańskiej „prosimy naszego Ojca, by nas nie «wodził na pokuszenie»… Pojęcie greckie, które występuje w tym miejscu… ma… wiele znaczeń: «abyśmy nie ulegli pokusie», «nie pozwól, byśmy doznali pokusy». «Bóg nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi» (Jk 1,13); przeciwnie, chce nas wszystkich wyzwolić. Prosimy Go, by nie pozwolił nam wejść na drogę, która prowadzi do grzechu” (2).  „Należy jednak pamiętać, - wyjaśnia o. Faber - że w walce z szatanem nie jesteśmy osamotnieni. Gdziekolwiek jawi się pokusa, tam Bóg jest po naszej stronie. Żadna pokusa nie może się pojawić bez Jego wcześniejszego pozwolenia, zaś wszelki dopust Boży jest równocześnie aktem miłości względem nas… Przez cały ten czas szatan musi zachować się biernie i bezsilnie. Nie może tknąć palcem dziecka Bożego, dopóki kochający Ojciec nie przygotuje wszystkich okoliczności, nie przestrzeże duszy przez swe natchnienia i nie uzbroi jej w łaskę wystarczającą do zwycięstwa… Nie znam obrazu, który przedstawiałby Boga w sposób bardziej wzruszający i ojcowski niż owa wspaniała wizja, jaką odsłania przed nami wiara, ukazując nieustanną troskę i ojcowską zapobiegliwość w czasie trwania naszej pokusy” (3). „Ojciec udziela nam sił. «Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać»” (1 Kor 10,13) (4). „Choć pokusy są silne – daje świadectwo bł. Faustyna – cała fala zwątpień uderza o duszę, zniechęcenie jest do usług gotowe, ale Pan umacnia wolę, o którą jak o skałę rozbijają się wszystkie zakusy nieprzyjaciela. Widzę, jak wiele mi Bóg udziela łaski posiłkującej, która mnie nieustannie wspiera. Jestem bardzo słaba i tylko łasce Bożej wszystko zawdzięczam” (5).
Bóg pragnie zachowywać nas od grzechu, ale do tego konieczna jest nasza właściwa wewnętrzna postawa. Modląc się słowami Modlitwy Pańskiej, prosimy: I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego… Bóg wprawdzie dopuszcza, by pokusy nękały nas, ale nam wolno prosić o uwolnienie od nich. W odpowiedzi na autentyczną modlitewną prośbę z pewnością od wielu pokus moglibyśmy być zachowani. Jednakże Bóg, który zna głębię serca modlącego się, bardzo często nie może wyjść naprzeciw naszym prośbom, ponieważ widzi, że modlimy się tylko wargami (por. Mt 15,8). Świadectwem takiej postawy jest wyznanie św. Teresy od Dzieciątka Jezus: „O! ja wiem – pisze ona – że Jezus uważał mnie za zbyt słabą, by mnie wystawiać na pokusy”. Tak więc kiedy ewangeliczny ptochos prosi: „i nie wódź nas na pokuszenie”, nie jest to powtarzanie wyuczonych słów, ale wołanie z głębi serca – wołanie, którego Bóg nie pozostawi bez odpowiedzi (6).
„W pewnym sensie kuszenie ma coś z dobra. «Nikt - poza Bogiem - nie wie, co nasza dusza otrzymała od Boga, nawet my sami tego nie wiemy. Kuszenie to ukazuje, byśmy w końcu poznali samych siebie i dzięki temu pokazali swoją nędzę oraz składali dziękczynienie za dobra, jakie kuszenie nam ukazało» (Orygenes) (7). W jaki sposób możemy zwyciężyć pokusę? Pierwszym warunkiem jest spokój, drugim spokój i trzecim też spokój. Szatan jest jak pies przykuty do łańcucha – może na nas ujadać, ale nie wolno mu nas ugryźć, jeśli sami na to nie pozwolimy… Całą siłą nieprzyjaciela jest jedynie nasza słabość. Naszą bronią zaś jest ufność w Bogu, która jest tym potężniejsza, im głębsza towarzyszy jej pokora i nieufność względem samego siebie (8). Samo uznanie własnej nicości, bez wiary w miłość Boga, prowadzi do smutku, zwątpienia, zniechęcenia, a nawet rozpaczy. Bóg nie chce, byś wpatrywał się jedynie w swoje potencjalne zło. Jego pragnieniem jest, byś widząc własną małość, w Nim złożył całą swoją nadzieję; byś odnalazł nadzieję w Jego miłości i niezgłębionym miłosierdziu… W Bożą miłość trzeba uwierzyć (9).

(1) Św. Augustyn, komentarz do Ps 61, Liturgia Godzin t.II, s.73n ; (2) KKK 2846; (3) F.W. Faber, Postęp duszy czyli wzrost w świętości, cz.2, Warszawa 2010, s.43n; (4) KKK 2848; (5) Dzienniczek 1086; (6) Komunia życia z Maryją jako zanurzanie duchowej nędzy w Odkupieniu podczas nocy ciemnej, Warszawa 2004, s.33-35; (7) KKK 2847; (8) F.W. Faber, Postęp duszy…, cz.2, s.57n; (9) Zawierzyć się Opatrzności Bożej, Warszawa 2000, s.141.

 grupy dzielenia

 

2 Niedziela Wielkiego Postu: Słuchajmy Pana
(Materiały na grupy dzielenia)


Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię… Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał (Rdz 12, 1).
Oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany… Jego słuchajcie (Mt 17, 7).

Przez swoje Objawienie „Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, by ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej”. Adekwatną odpowiedzią na to zaproszenie jest wiara. Przez wiarę człowiek poddaje Bogu całkowicie swój rozum i swoją wolę. Całą swoją istotą człowiek wyraża przyzwolenie Bogu Objawicielowi. Pismo święte nazywa odpowiedź człowieka objawiającemu się Bogu „posłuszeństwem wiary”… List do Hebrajczyków, głosząc wielką pochwałę wiary przodków, podkreśla w sposób szczególny wiarę Abrahama: „Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał (okazał posłuszeństwo) wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11, 8). Abraham urzeczywistnia w ten sposób definicję wiary zawartą w Liście do Hebrajczyków: „Wiara... jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11, 1) (1).
Pierwsze Boże wezwanie w ramach biblijnego objawienia brzmi: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twojego ojca do kraju, który ci ukażę”. I Abraham, zakorzeniony w swym ojczystym Charanie, niedaleko Ur chaldejskiego, posłuchał Boga. A kiedy wyruszy ze swoich ojczystych stron i nie będzie już miał oparcia, będzie niejako zmuszony wsłuchiwać się w Słowo Boże. Tym samym będzie wzrastała jego wiara, bo Abraham zacznie coraz bardziej opierać się na woli Boga, zacznie pytać o to, czego On od niego oczekuje. W taki sposób rodzi się w historii ludzkości nowe zjawisko – zjawisko wiary; zjawisko zaistniałe w wyniku osobowego wezwania Boga egzystencjalnej, wolnej odpowiedzi człowieka. Na bazie związanego z tym wykorzenienia i przeżywanej przez Abrahama niepewności, dojrzewa człowiek wiary. Nasze wzrastanie w wierze też nie będzie łatwe. Ono również będzie dokonywało się między innymi w wyniku prób i trudności, w wyniku ogołocenia, w sytuacjach zagrożeń i braku oparcia... Sytuacje najtrudniejsze są szczególnie uprzywilejowane, ponieważ wymagają głębokich decyzji. A wiara rozwija się poprzez decyzje, w których człowiek oddaje się Bogu przez „posłuszeństwo wiary”…
Bóg jest Bogiem obietnicy i błogosławieństwa. Abraham otrzymał obietnicę kraju, potomstwa i szczególnego Bożego błogosławieństwa. Nie była to jednak obietnica wyraźna, była ona okryta pewną formą ciemności. Bóg mówi: „Wyjdź… do kraju, który ci ukażę”, ale Abraham tego kraju nigdy nie widział, bo kraju wolnego czy oczekującego na jego przybycie nie ma. Abraham nie wie, w jaki sposób spełni się Boża obietnica, ale zawierza to swemu Panu. I to jest wielkość wiary Abrahama. Niejasna i mglista jest też sprawa potomstwa, bo jest on przecież człowiekiem starym. Z ludzkiego punktu widzenia wszystko to wygląda raczej nierealnie. Abraham musiał uwierzyć w coś, co po ludzku wydawało się niemożliwe. Im bardziej Boża obietnica pozbawiona jest na ludzką tylko miarę cech realności, tym więcej Bóg od nas wymaga i oczekuje, ale tym większa też będzie zasługa naszej ufnej odpowiedzi (2).
Jeżeli Pan Bóg… prowadzi nas inną drogą, niż myśmy to sobie wyobrażali, to było tak również w życiu Matki Bożej. Ona też inaczej wyobrażała sobie swoją świętość, swoją drogę i swoją misję. Ta, która zrezygnowała z macierzyństwa, została powołana do macierzyństwa niebywałego. Powołanie to przekreślało wszystkie Jej plany... Maryję, która jest dla nas wzorem zawierzenia, można by nazwać Matką Bożą Akceptacji, Matką Zawierzenia, ponieważ Ona wciąż mówiła Bogu: „niech się tak stanie, jak Ty chcesz”…
Najważniejsze wydarzenia twojego życia dokonują się wtedy, gdy tak jak Maryja wybierasz drogę przyzwolenia. U Niej przyzwolenie rozciągało się na całe życie, podobnie ma być i u ciebie. Twoje życie składa się z nieustannych zwiastowań, rozumianych jako wezwania łaski i jako próby wiary. Czas jest bezcenny, bo jest obecnością Boga. Chwila obecna jest kierowanym do nas wezwaniem i próbą wiary, jest ze strony Boga oczekiwaniem – „czy powiesz Mi «tak»„? Nasze życie wiarą sprowadza się do tego – „tak”. Istota chrześcijaństwa to ustawiczne mówienie Bogu: „bądź wola Twoja”. Matka Boża wciąż powtarzała Bogu te słowa – czy można kochać więcej?...
Bóg oddaje się duszy w miarę, jak ona oddaje się Jemu. Jak bardzo więc Słowo musiało oddawać się Maryi, skoro Ona tak całkowicie stała się darem dla Niego. Maryja to typ duszy, którą Jezus ukochał za Jej pełne oddanie. Jezus chce, byśmy szli drogą Maryjną, ponieważ chce, byśmy realizowali się w tym typie duszy, którą On tak kocha za pełne oddanie. Jego gorącym pragnieniem jest, by znajdować dusze podobne do Niej, które poszłyby za Nim do końca, by mógł przelewać na nie nieskończone zdroje swojej miłości i swoich łask (3).

(1) KKK 142-146; (2) Por. ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s. 97-99; (3) Tamże, s. 100, 104n.

 grupy dzielenia

 

3 Niedziela Wielkiego Postu: Powróćmy do źródła
(Materiały na grupy dzielenia)


Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki (J 4, 14).
A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas jako za grzeszników… gdyśmy jeszcze byli bezsilni (Rz 5, 5n).
Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie (Wj 17, 6).

Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie – napisał św. Augustyn. – I niespokojne jest nasze serce, dopóki w Tobie nie spocznie (1). Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka (2). Prośba Jezusa do Samarytanki: „Daj mi pić”, która przekazana zostaje w liturgii trzeciej niedzieli… pragnie wzbudzić w naszym sercu pragnienie daru „wody, który tryska ku życiu wiecznemu”: jest to dar Ducha Świętego… Tylko ta woda może ugasić nasze pragnienie dobra, prawdy i piękna! Tylko ta woda, dana nam przez Syna, nawadnia pustynie niespokojnej i nienasyconej duszy (3). Dalszy ciąg rozmowy wskazuje, że Jezusowi wcale nie chodzi o to, by napić się zwykłej wody. On chce obdarzyć Samarytankę w sposób wyjątkowy światłem swojej Boskiej miłości, pragnie jej zaoferować wodę żywą, wodę Bożej łaski. Samarytanka w odpowiedzi na to powie: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać” i w ten sposób otworzy się na miłość Tego, który tak długo na nią czekał, aby przeniknąć ją swoim Boskim światłem (4).
Ty, o Panie… - pisze św. Faustyna - otworzyłeś nam na oścież miłosierdzie swoje. Nie ma nędzy, aby Cię wyczerpała; wezwałeś wszystkich do tej krynicy miłości, do tego źródła Bożego zmiłowania. Tu jest przybytek Twego miłosierdzia, tu lekarstwo na nasze niemoce; do Ciebie, żywy zdroju miłosierdzia, ciągną wszystkie dusze; jedne – jak jelenie Twej miłości spragnione, inne – by obmyć grzechów ranę; inne – by zaczerpnąć siły, życiem zmęczone. Kiedyś konał na krzyżu, w tym momencie obdarzyłeś nas życiem wiecznym; pozwalając sobie otworzyć bok swój najświętszy, otworzyłeś nam niewyczerpane źródło miłosierdzia swego; dałeś nam, co miałeś najdroższego, to jest krew i wodę z Serca swego. Oto wszechmoc miłosierdzia Twego, z niego płynie nam wszelka łaska (5).
Świat zapomniał, że Bóg kocha grzeszników, że odkupił nasze winy i wziął na siebie wszystkie ludzkie choroby. Dla wielu osób… Odkupienie stało się już tylko suchą teorią, która nie ma związku z życiem. Obiecana przez Boga woda żywa staje się dla świata niedostępna. Aby w pełni skorzystać z Ofiary, którą Jezus złożył za nas na krzyżu, trzeba współpracy z Jego łaską, trzeba żywej wiary w Odkupienie. Człowiek nie mający takiej wiary jest jak niewolnik - nie może żyć pełnią życia w wolności dziecka Bożego, nie może być naprawdę szczęśliwy. Przypomina więźnia, który od lat tkwi w ciemnicy, bo nie zdaje sobie sprawy, że jego kajdany - choć wyglądają tak samo jak przedtem - zostały przepiłowane. Że wystarczy strząsnąć je z siebie, aby móc się swobodnie poruszać. Taki człowiek wciąż jest niewolnikiem zła i grzechu, choć mógłby w każdej chwili wstać i pójść, i pić ze źródła żywej wody (6). Charles Péguy, wielki konwertyta, pisze: „Widzi się zbawionym tego, kto wydawał się być straconym, ale nigdy nie widziano przesiąkniętym tego, co zostało okryte lakierem, aby przepuszczało to, co jest nieprzemakalne, aby zostało zmiękczone to, co stwardniało… Stąd pochodzą tak liczne braki, które stwierdzamy w skuteczności łaski, która, podczas gdy odnosi niespodziewane zwycięstwa nad duszami największych grzeszników, często pozostaje bez żadnego skutku w stosunku do tzw. porządnych… Ponieważ nie są zranieni, nie są już podatni na zranienia. Ponieważ nie brakuje im niczego, nie otrzymują więc nic. Nie mogą otrzymać tego, co jest wszystkim. Sama miłość Boga nie leczy tego, który nie ma ran. Właśnie dlatego, że człowiek leżał na ziemi, Samarytanin go podniósł… Otóż, kto nie upadł - pisze dalej Péguy - nigdy nie powstanie, a kto nie był oblany potem, nigdy nie będzie otarty” (7). Jak uderzyć w skałę serca, aby wypłynęła woda łaski?
Na krzyżu „Jezus czyni cud bardziej od innych świadczący o Jego mocy. Bo nawrócił złoczyńcę nie widokiem człowieka wskrzeszonego do życia, nie widokiem uciszonego na rozkaz Pana morza i wiatru i nie na widok wyrzucanego szatana, ale uczynił to przybity do krzyża, obrzucany obelgami i szyderstwem, znieważany i sponiewierany. I w tym ukazała się Jego moc wieloraka. Poruszył ziemię i skruszył skały, i pociągnął ku sobie duszę złoczyńcy twardszą od skały, przywrócił mu dobre imię i rzekł do niego: Dzisiaj ze Mną będziesz w raju” (8). Modlitwa trwania przed krzyżem prowadzi do eksplozji radości, bo adorując krzyż, coraz pełniej uświadamiasz sobie, że twoje zło, mocą odkupieńczej Ofiary Chrystusa zostało pokonane i przekreślone, że zostałeś odkupiony mocą Tego, którego miłość ku tobie nie ma granic (9).
Jeśli chcesz znaleźć źródło, / musisz iść do góry, pod prąd. / Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj, / wiesz, że ono musi tu gdzieś być —  / Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?! (Jan Paweł II) (10).

(1) Wyznania, przeł. Z. Kubiak, Warszawa 1992, s.27; (2) KKK 27; (3) Benedykt XVI, Orędzie na Wielki Post 2011; (4) Promienie padające przez zabrudzoną taflę, Warszawa 2004, s.10-12; (5) Dzienniczek 1747; (6) Promienie padające przez zabrudzoną taflę, s.18n; (7) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Warszawa 2006, s.50n; (8) Św. Jan Chryzostom, Homilia 1. O krzyżu i łotrze; (9) Zawierzyć się Opatrzności Bożej, Warszawa 2000, s.14; (10) Tryptyk Rzymski, Źródło.

  grupy dzielenia