4 Niedziela Wielkiego Postu: Uwierzyć znaczy przejrzeć

Nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce (1 Sm 16, 7).
Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus (Ef 5, 14).
Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło życia (J 8, 12).

„Niedziela niewidomego od urodzenia” ukazuje Chrystusa jako światłość świata. Ewangelia stawia każdemu z nas pytanie: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?” „Wierzę, Panie!” (J 9,35.38), stwierdza z radością niewidomy od urodzenia, stając się głosem każdego wierzącego. Cud uzdrowienia jest znakiem, że Chrystus, razem ze wzrokiem, pragnie otworzyć nasze spojrzenie wewnętrzne, aby nasza wiara stawała się coraz głębsza i abyśmy mogli rozpoznać w Nim naszego jedynego Zbawiciela. On rozświetla wszystkie ciemności życia i prowadzi człowieka do życia jako „syn światłości” (1). Wiara to udział w widzeniu Boga, a Pan Bóg zupełnie inaczej patrzy na twoje życie. Jeśli wierzysz, to tak jakbyś oczami Jezusa patrzył na swoje życie, na każdy swój dzień (2). Łaska wiary – uczy Katechizm Kościoła – otwiera „oczy serca” (Ef 1,18) na żywe rozumienie treści Objawienia, czyli całości zamysłu Bożego i tajemnic wiary, ich związku między sobą i z Chrystusem, który stanowi centrum Tajemnicy objawionej (3).
Bóg spotyka się z człowiekiem nieustannie, prowadząc z nim swoisty dialog. Dialog słów albo milczenia; dialog działania lub miłości, wyrażającej się w konkretnym oddziaływaniu na umiłowaną przez Boga duszę. Jest to dialog swoisty, bo nie przypomina rozmowy między ludźmi. Nie jest też łatwy, ponieważ domaga się od nas wiary, domaga się pokory. Ten, który do nas mówi nie ukazuje się w ludzkiej postaci, nie przemawia ludzkim językiem. Środkami porozumiewania się ze strony człowieka staje się wiara, nadzieja i miłość – cnoty teologalne, które Bóg nieustannie pogłębia, udoskonala, oczyszcza. Kiedyś, kiedy już zjednoczymy się z naszym Panem odkryjemy ze zdumieniem, ile troski i miłości wkładał On w ten dialog, mimo że my byliśmy jak ślepcy czy głusi, którzy nic nie widzą, nie słyszą, nie rozumieją. Swoisty dialog Tego, który kocha i ciągle chce się udzielać, niezależnie jaką otrzymuje odpowiedź, bo sam jest udzielającą się w dialogu Miłością.
Aby podjąć dialog z Bogiem, bardzo ważne abyś sobie uzmysłowił, że Bóg jest stale przy tobie obecny, towarzyszy ci w każdej chwili. Zapominasz o tym, kiedy zbytnio skupiasz się na sobie...  Koncentrując się na własnym „ja” zapominasz, że tuż obok jest Źródło, z którego obficie płynie lekarstwo na wszystkie twoje problemy. Czemu nie wyciągniesz ręki, aby z niego zaczerpnąć? Jesteś jak człowiek idący przez pustynię, tak skupiony na sobie, tak bardzo zajęty swoim zmęczeniem i strachem, a może własnymi planami ratunku, że nie widzi wody, która wytryska niemal pod jego stopami. Depcze po niej i wciąż utyskując na swój ciężki los idzie dalej – jego jarzmo jest gorzkie, brzemię ciężkie, jest mu coraz trudniej...  Abyś mógł w codzienności otwierać się na dialog z Bogiem, trzeba byś coraz lepiej rozumiał, że jest to dialog z najczulszą Miłością. Dopóki w to nie uwierzysz, zawsze będziesz bać się Boga i – może nieświadomie – będziesz przed Nim uciekał (4).
Dzięki wierze odkrywamy, że to tylko pozornie protagonistami historii świata są ludzie, że w istocie sam Bóg jest głównym jej protagonistą. Obecność Boga w historii dotyczy zarówno wydarzeń z dziedziny polityki, spraw społecznych, gospodarczych, jak też naszych spraw rodzinnych czy zawodowych. On obecny jest wszędzie i od Niego wszystko zależy. W Jego ręku złożone są zarówno losy każdego z nas, jak też losy narodów i świata. To wszystko poznajemy dzięki wierze, która rodzi w nas wewnętrzny pokój, pokój płynący z wiary, ze świadomości, że Ten, który jest nieskończoną mocą i nieskończoną miłością, trzyma wszystko w swoich pełnych miłosierdzia dłoniach, że prowadzi wszystko ze swoją nieskończoną mądrością i miłością do celu. Wiara daje nam poczucie bezpieczeństwa, pokój i przeświadczenie, że stale jesteśmy ogarnięci miłością Boga. Wiara to inne widzenie świata, inne widzenie zwłaszcza tego, co trudne (5).
Wiara jest ciemnością, ale jednocześnie wiara jest światłem... To światło, które dobija się do ciebie. Ja jestem dla ciebie światłem - chciałby ci powiedzieć Bóg. Światłem, które pokazuje, że kocham cię nad życie takim, jakim jesteś i że w twoim przypadku pragnę, aby ta prawda docierała do ciebie poprzez Maryję, która jest szczególnym narzędziem mojej łaski (6).

(1) Benedykt XVI, Orędzie na Wielki Post 2011; (2) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Warszawa 2006, s. 23; (3) KKK 158; (4) Por. Dialog z Bogiem, Warszawa 2003, s.5-7.15; (5) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, s. 20n; (6) Ks. T. Dajczer, Szczególne narzędzie Bożej łaski, Warszawa 2007, s.64.

 grupy dzielenia

5 Niedziela Wielkiego Postu: Współwierzyć znaczy współprzeżywać

Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój… i poznacie, że Ja jestem Pan. Udzielę wam Mego ducha po to, byście ożyli (Ez 37).
Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka (Rz 8).
[Jezus] zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, , a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. (J 11, 45).

Współudział z Chrystusem w tym życiu przygotowuje nas do pokonania granicy śmierci, aby żyć bez końca w Nim. Wiara w zmartwychwstanie umarłych i nadzieja na życie wieczne otwierają nasze spojrzenie na ostateczny sens naszej egzystencji: Bóg stworzył człowieka dla zmartwychwstania i dla życia, i ta prawda nadaje autentyczny i definitywny wymiar ludzkiej historii, ich życiu osobistemu i ich życiu społecznemu, kulturze, polityce, ekonomii. Pozbawiony światła wiary cały wszechświat zostaje zamknięty w grobie bez przyszłości, bez nadziei (1).
Bóg chce obudzić wszystkich zmarłych do życia, nie tyle w dniu ostatecznym, co już teraz. Każdy człowiek, który tkwi w swoim nieprzejednaniu, robiąc wszystko, co może, by przeprowadzić swoją wolę, który nie wsłuchuje się w Ducha Bożego - Ducha miłości - jest właściwie bardziej umarły niż żywy. Lecz Bóg chce wszystkich nas obudzić do życia, wielokrotnie w ciągu dnia. Chodzi o to, by dać się obudzić… Jeżeli żyjesz nieświadomie, nie wiesz, po co żyjesz i dokąd zmierzasz, zajmujesz się błahostkami zamiast tym co ważne, to Jezus mówi do ciebie: „Obudź się! Bądź świadom, obecny, przytomny, pomyśl, o jaką stawkę chodzi!” (2).
Droga do świętości to pełna nieustannych napięć droga obumierania w nas starego człowieka, byśmy w Chrystusie stawali się człowiekiem nowym. To, co jest w nas z dawnego człowieka, tkwi bardzo głęboko w naszej naturze. Stary człowiek musi w nas obumrzeć, aby mógł narodzić się człowiek nowy…
Co możesz uczynić, kiedy wreszcie uświadomisz sobie, że mieszka w tobie stary człowiek, który panuje i nie ma najmniejszego zamiaru sam siebie unicestwiać? Tylko działający w twoim wnętrzu Zbawiciel może sprawić, że stary człowiek, którego sam nie jesteś w stanie uśmiercić, zacznie obumierać. Jedynie pozwalając, by kierował tobą Chrystus, uniemożliwiasz staremu człowiekowi dalsze panowanie w swojej duszy.
Choć zdarza się nam doświadczać w życiu codziennym przeniknięcia Bożą łaską i działania pod wpływem Ducha Świętego, nie możemy tym stanem zawładnąć. Boga nie można posiąść, można jedynie z cała pokorą przyjąć Go w swym sercu i z Nim współpracować (3).
„Jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli” (Rz 8, 6. 13). Zawiera się w tych słowach wezwanie do życia w prawdzie, czyli wedle nakazów zdrowego sumienia, i równocześnie też wyznanie wiary w Ducha Prawdy jako Tego, który daje życie. Ciało bowiem „podlega śmierci ze względu na [skutki] grzechu, duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia”. „Jesteśmy więc.. dłużnikami… nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała” (Rz 8, 10. 12) - lecz jesteśmy dłużnikami Chrystusa, który dokonał w tajemnicy paschalnej naszego usprawiedliwienia, przynosząc nam Ducha Świętego: „Za wielką bowiem cenę zostaliśmy nabyci” (por. 1 Kor 6, 20) (4).

(1) Benedykt XVI, Orędzie na Wielki Post 2011; (2) W. Stinissen OCD, Dziś jest dzień Pański, s.122; (3) Por. Aby Chrystus w nas wzrastał, s. 27-33; (4) Jan Paweł II Encyklika Dominum Et Vivificantem, 55.

 grupy dzielenia

Niedziela Palmowa: Nawróćmy się, patrząc na Ukrzyżowanego

Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem (Iz 50,6).
Dla nas Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu. Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i dal Mu imię, które jest ponad wszelkie imię (Flp 2,8n. Śpiew przed Ewangelią).

Wielkopostna droga, na której jesteśmy zaproszeni do kontemplowania Tajemnicy Krzyża, polega na „upodobnieniu się do śmierci Chrystusa” (Flp 3,10), aby przeżyć głębokie nawrócenie naszego życia: pozwolić się przemienić przez działanie Ducha Świętego, jak święty Paweł na drodze do Damaszku… Okres wielkopostny jest dogodnym momentem, aby na nowo uznać naszą słabość, przyjąć, ze szczerą rewizją życia, odnawiającą Łaskę Sakramentu Pokuty i podążać w zdecydowany sposób w stronę Chrystusa (1).  Skrucha to twoja postawa w obliczu krzyża, to odczucie, że grzechem zraniłeś Chrystusa, to także chęć przeproszenia Boga i naprawienia zła. Twoja skrucha powinna stawać się coraz głębsza, bo pogłębia to owocność sakramentu pokuty. Skrucha jest nieodzownym elementem procesu twojego nawrócenia (2). Na dar Odkupienia otwiera wiara w miłość Tego, którego ukrzyżowaliśmy; wiara, że On oddaje życie za nas, swoich oprawców. Patrząc na własne grzechy, zaczniemy widzieć samych siebie jako tych, którzy ranią Jezusa i za których On składa Odkupieńczą Ofiarę (3).
Zatrzymajmy się przed tym Obrazem bólu, – zachęcał kard. Ratzinger podczas drogi krzyżowej w Colosseum 2005 r. - naprzeciw cierpiącego Syna Bożego. Patrzmy na Niego w chwilach pychy i rozkoszy, tak byśmy nauczyli się szanować ograniczenia i widzieć powierzchowność wszystkich rzeczy materialnych. Patrzmy na Niego w chwilach nieszczęść i trwogi, aby uznać, że właśnie dzięki temu jesteśmy blisko Boga… Ignacy Antiocheński, sam uwięziony z powodu wiary w Pana, chwalił chrześcijan Smyrny za ich niezłomną wiarę: powiada, że byli jakby przygwożdżeni z ciałem i krwią do krzyża Pana Jezusa Chrystusa. Pozwólmy się przygwoździć do Niego. Nie ulegając żadnej pokusie, która mogłaby nas oderwać, ani nie ustępując drwinom, które chciałyby do tego doprowadzić (4). Jeżeli będziesz modlił się przed Chrystusem rozpiętym na krzyżu, On będzie uczył cię najbardziej istotnych prawd chrześcijaństwa. Bóg widzi inaczej niż człowiek. Dopiero w obliczu krzyża będziesz mógł powiedzieć: Boże, dziękuję Ci, że dzielisz się ze mną Twoim bezcennym skarbem, że pozwalasz mi lepiej rozumieć tajemnicę Twojego krzyża. Wtedy, gdy jesteś miażdżony cierpieniem i niesłusznie krzywdzony, masz szansę przybliżać się do Chrystusa ukrzyżowanego i naśladować Jego postawę. Perspektywa cierpienia przeraża, ale przecież taką właśnie drogą szedł, ze względu na nasze zbawienie, Chrystus. W świetle wiary zrozumiesz, jak wielkie wyróżnienie ze strony Chrystusa spotyka cię wówczas, gdy dzieli się On z tobą swoim cierpieniem – cierpieniem kogoś niesłusznie skazanego, wyśmianego, umęczonego na krzyżu. Jezus przyjął cierpienie, by złożyć Ofiarę za twoje grzechy. Dzięki tej ofierze możesz Go naśladować. Modląc się przed krzyżem, będziesz odkrywał bezmiar miłości Tego, który przyjął haniebną śmierć na krzyżu, aby ciebie ocalić (5).
Poprzez wieki i pokolenia stwierdzono, że w cierpieniu kryje się szczególna moc przybliżająca człowieka wewnętrznie do Chrystusa, jakaś szczególna łaska. Tej łasce zawdzięcza swoje głębokie nawrócenie wielu świętych, jak choćby św. Franciszek z Asyżu, św. Ignacy Loyola i wielu innych. Owocem owego nawrócenia jest nie tylko to, że człowiek odkrywa zbawczy sens cierpienia, ale nade wszystko to, że w cierpieniu staje się całkowicie nowym człowiekiem… Owa wewnętrzna dojrzałość i wielkość duchowa w cierpieniu z pewnością jest owocem szczególnego nawrócenia oraz współpracy z łaską ukrzyżowanego Odkupiciela… Cierpienie samo w sobie jest doznawaniem zła. Chrystus uczynił z niego najmocniejszą podstawę ostatecznego dobra, jest to zaś dobro zbawienia wiecznego (6). Doświadczenia, próby wiary czy trudności dnia codziennego będą zawsze czymś trudnym. Twoim krzyżem mogą być wciąż nowe kłopoty, brak sił, brak odpoczynku, piętrzące się nowe obowiązki, przygniatająca cię odpowiedzialność. Wszystko to może być bardzo ciężkim krzyżem, ale w świetle wiary jarzmo Chrystusowe jest słodkie, a Jego brzemię lekkie. Twój krzyż umożliwia ci jednoczenie się z Ukrzyżowanym i coraz głębsze rozumienie tajemnicy Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Dlatego na wszystkie swoje trudności i doświadczenia staraj się patrzeć ze spokojem i ufnością. Na drodze krzyża nie jesteś sam. Tą drogą szła również Maryja. Jezus dzielił się z Nią wszystkim, co przeżywał, począwszy od Ogrójca aż po krzyż. Z Nią dzielił się swoim cierpieniem najhojniej, jak było to możliwe. Ta, która szła najwierniej za swoim Synem drogą cierpienia, jest teraz przy tobie i z pewnością chciałaby ci powiedzieć: Odwagi, nie lękaj się. Droga, którą idziesz, prowadzi cię do zbawienia i do świętości (7).

(1) Benedykt XVI, Orędzie na Wielki Post 2011, 3; (2) Por. Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s.77n; (3) Por. Aby Chrystus nas wzrastał, Warszawa 2001, s.57n; (4) Kard. J. Ratzinger, Droga Krzyżowa w rzymskim Koloseum, Wielki Piątek, 23 marca 2005 r.: stacja XI; (5) Por. Zawierzyć się Opatrzności Bożej, Warszawa 2000, s.30; (6) Jan Paweł II, List Apostolski Salvifici Doloris, 28; (7) Zawierzyć się Opatrzności Bożej, s.31.

 grupy dzielenia

Niedziela Zmartwychwstania: Bądźmy świadkami Zmartwychwstałego

 

Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych… dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu (Kol 3, 1-4).
Mario, ty powiedz, coś w drodze widziała? Jam Zmartwychwstałego blask chwały ujrzała (Sekwencja).

Zmartwychwstanie Chrystusa jest kulminacyjną prawdą naszej wiary w Chrystusa. Pierwsza wspólnota chrześcijańska wierzyła w nią i przeżywała ją jako prawdę centralną… przepowiadaną jako część istotna Misterium Paschalnego tak samo jak Krzyż (1). W Narodzie Wybranym „o Mesjaszu ukrzyżowanym nikt nie myślał. A teraz był to fakt i na podstawie tego faktu trzeba było odczytać Pismo na nowy sposób… To zakłada z kolei, że Zmartwychwstanie było dla uczniów czymś tak samo realnym, jak Krzyż. Zakłada, że rzeczywistość ich po prostu przerastała, że po początkowych wahaniach i zdumiewaniu się nie mogli się już dłużej opierać: to rzeczywiście On! On żyje, On do nas mówił i pozwolił nam siebie dotykać, mimo iż nie należy już do świata rzeczywistości, których można normalnie dotykać. Był to nieopisany paradoks: On był zupełnie inny – nie reanimowane zwłoki, lecz Ktoś, kogo Bóg uczynił Żyjącym na nowy sposób i na zawsze. I jako taki – nie należący już do naszego świata – jednocześnie był rzeczywiście obecny, w całej swej tożsamości. Było to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju (2). Zmartwychwstanie Chrystusa nie było powrotem do życia ziemskiego, jak to miało miejsce w przypadku wskrzeszeń, których dokonał Jezus przed Paschą: córki Jaira, młodzieńca z Naim, Łazarza… Osoby cudownie wskrzeszone mocą Jezusa powróciły do „zwyczajnego” życia ziemskiego. W pewnej chwili znów umrą… W swoim zmartwychwstałym ciele Jezus przechodzi ze stanu śmierci do innego życia poza czasem i przestrzenią… Uczestniczy On w Boskim życiu w stanie chwały (3). Dla nas „Misterium Paschalne ma dwa aspekty: przez swoją śmierć Chrystus wyzwala nas od grzechu; przez swoje Zmartwychwstanie otwiera nam dostęp do nowego życia… Dokonuje ono przybrania za synów, ponieważ ludzie stają się braćmi Chrystusa, jak sam Jezus nazywał uczniów po Zmartwychwstaniu: «Idźcie i oznajmijcie moim braciom». Stają się oni braćmi nie przez naturę, ale przez dar łaski, ponieważ to przybrane synostwo udziela rzeczywistego uczestnictwa w życiu jedynego Syna… Chrystus Zmartwychwstały żyje w sercach wiernych. W Nim chrześcijanie «kosztują mocy przyszłego wieku», a ich życie zostało wprowadzone przez Chrystusa do wnętrza życia Bożego” (4). Udział w śmierci Chrystusa dokonuje się przede wszystkim przez przyjęcie cierpienia z miłości do Boga i braci (zadaje ono śmierć egoizmowi), a uczestnictwo w Zmartwychwstaniu to rodzenie się w nas nowego człowieka, uformowanego na wzór Chrystusa, który jest Miłością. Apostolstwo jest dawaniem Chrystusa obecnego w duszy tego, który apostołuje, jest rodzeniem Chrystusa w duszach (5).
Wszystko, co wydarzyło się w czasie tych dni paschalnych, angażuje każdego z Apostołów – szczególnie Piotra – w budowanie nowej ery, która rozpoczęła się w poranek wielkanocny. Jako świadkowie Zmartwychwstałego będą oni fundamentami Jego Kościoła. Wiara pierwszej wspólnoty wierzących opiera się na świadectwie konkretnych ludzi, znanych chrześcijanom i w większości żyjących jeszcze pośród nich (6). Także dzisiaj „Słowo Boże dociera do ludzi «przez spotkanie ze świadkami, dzięki którym staje się obecne i żywe»… Świadectwo chrześcijańskie przekazuje Słowo, o którym mówią Pisma. Pisma z kolei objaśniają świadectwo, które, dawane własnym życiem, stanowi powołanie chrześcijan. W ten sposób ci, którzy spotykają wiarygodnych świadków Ewangelii, przekonują się o skuteczności słowa Bożego w tych, którzy je przyjmują” (7). Każde utrwalone w Nowym Testamencie słowo i każdy gest Jezusa jest wyrazem tej tajemnicy Obecności. Ty masz pozwolić, by ona cię ogarnęła, masz nauczyć się w nią wsłuchiwać. Ta niewymowna Obecność wymaga twojego szczególnego otwarcia, takiego, które sprawi, że z czasem zostaniesz całkowicie przeobrażony, że zostaniesz niejako przemieniony w Chrystusa. Wtedy zrealizuje się cel twojego życia - by Chrystus w tobie wzrastał i żeby wzrastając osiągnął swoją pełnię (8).
Na ile przyjmujesz Chrystusa, na ile pozwalasz Mu ogarnąć się sobą, na tyle możesz Go udzielać innym. Kochać drugiego człowieka to udzielać mu Chrystusa. Nie można udzielać tego, czego się nie ma. Im bardziej kochasz Boga i przyjmujesz Go w tej miłości, pozwalając Mu w sobie żyć i działać, tym bardziej jesteś zdolny miłować innych… Otrzymałeś skarb i niezwykły dar, którego nie możesz zatrzymywać jedynie dla siebie. Byłoby to zakopaniem skarbu. Ty masz ten bezcenny skarb przekazywać innym, masz się nim dzielić. Masz świadczyć o tym, czym zostałeś obdarowany, co odkryłeś, co kochasz i czego dokonał w tobie Duch Święty. Im bardziej będziesz uległy Duchowi Świętemu, tym bardziej On odtworzy w tobie obraz Chrystusa i pogłębiając w twoim sercu miłość do Kościoła sprawi, że będziesz wierny swojemu powołaniu do apostolstwa (9). Aby tak się stało możemy wołać razem z Janem Pawłem II: „Matko Najświętsza…, wypraszaj także i mnie siły ciała i ducha, abym wypełnił do końca misję, którą mi zlecił Zmartwychwstały. Tobie oddaję wszystkie owoce mego życia i posługi” (10).

(1) KKK 638; (2) Joseph Ratzinger – Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, cz. II, str. 261n; (3) KKK 646; (4) KKK 654n; (5) Por. Ks. Tadeusz Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s.130; (6) KKK 642; (7) Benedykt XVI, Spe Salvi, 97; (8) Rozważania o wierze, s.175; (9) Tamże, s.202.162; (10) Homilia, Kalwaria Zebrzydowska, 19.08.2002.

  grupy dzielenia