3 Niedziela Wielkanocna: Poznać Pana przy łamaniu chleba


Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go (Łk 24, 30n).

„Kościół żyje dzięki Chrystusowi eucharystycznemu”, Nim się karmi, z Niego czerpie światło. Eucharystia jest tajemnicą wiary i jednocześnie „tajemnicą światła”. Za każdym razem, gdy Kościół sprawuje Eucharystię, wierni mogą w pewien sposób ponownie przeżywać doświadczenie dwóch uczniów z Emaus: „Otworzyły się im oczy i poznali Go” (1). „W Najświętszej Eucharystii zawiera się bowiem całe dobro duchowe Kościoła, to znaczy sam Chrystus, nasza Pascha”. Z tego „źródła i zarazem szczytu całego życia chrześcijańskiego” Kościół pielgrzymujący czerpie wszelką nadzieję. Eucharystia bowiem „daje... impuls i pozwala nam z żywą nadzieją spełniać nasze codzienne zadania i obowiązki”… Eucharystia jest „doczesnym przedsmakiem wieczności”, jest Boską obecnością i komunią z nią… z samej swej natury wnosi w ludzkie dzieje łaskę... Jest uczestnictwem w życiu wiecznym Boga (2). Elementem fundamentalnym naszego życia duchowego jest życie na co dzień Eucharystią – tą największą z łask, jaką Bóg nam nieustannie ofiarowuje. Eucharystia, w której Jezus oddaje nam samego siebie, abyśmy mieli życie… umożliwia nam dojście do pełni zjednoczenia z Bogiem (3).
Często sakramenty traktowane są w sposób niemal magiczny. Tak możemy też interpretować słowa: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne”. Może wydawać się nam, że wystarczy przyjmowanie Ciała i Krwi Chrystusa w sposób bierny, na zasadzie nawyku. A przecież sens słów Chrystusa jest o wiele głębszy. Pożywać Ciało Chrystusa to spożywać Je nie tylko na sposób fizyczny, ale przede wszystkim w sensie duchowym – z wiarą. A to dokonuje się wówczas, gdy jest w tobie pragnienie zjednoczenia z Nim, gdy za Nim tęsknisz. Ma wówczas miejsce twoja komunia duchowa, która przez żarliwe oczekiwanie może dokonywać się stale (4). Święty Franciszek Salezy starał się przygotowywać do Mszy św. cały dzień, tak by na pytanie: co robi? mógł powiedzieć, że przygotowuje się do Eucharystycznej Ofiary (5).
Co zrobić, żeby Msza św. stanowiła rzeczywiście punkt centralny naszego życia? Jak żyć Eucharystią na co dzień? Jak oczekiwać na Mszę św.? By przeciwstawić się schematyzmowi i rutynie, konieczne jest oczekiwanie na Mszę św. w pokorze – w postawie zgłębiania prawdy, zarówno prawdy o Eucharystycznej Uczcie, na którą Jezus zaprasza nas każdego dnia, jak i prawdy o zaproszonych (6). W takim duchu sprawował swoje dziękczynienie po Komunii św. Ojciec Pio: „Pozostań ze mną, Panie, Twoja bowiem obecność jest mi konieczna, abym o Tobie nie zapominał. Ty wiesz, jak łatwo opuszczam Ciebie. Pozostań ze mną, Panie, bo jestem słaby i potrzebuję Twojej mocy, abym tak często nie upadał. Pozostań ze mną, Panie, bo Ty jesteś moim życiem, bo bez Ciebie popadam w zniechęcenie. Pozostań ze mną, Panie, bo Ty jesteś moim światłem, bo bez Ciebie pogrążam się w ciemności… Lękam się mroków, pokus, oschłości, krzyży, cierpień, toteż tak bardzo pośród nocy i wygnania potrzeba mi Ciebie, Panie Jezu. Pozostań ze mną, Jezu, ponieważ pośród nocy tego życia, wśród zagrożeń potrzebuję Ciebie. Spraw, abym poznał Ciebie - tak jak Twoi uczniowie - przy łamaniu chleba, to znaczy w Komunii Eucharystycznej, aby była ona światłem rozpraszającym ciemności, wspierającą mnie siłą i jedyną radością mego serca”.
Bł. Jan Paweł II zachęcał „chrześcijan, by regularnie nawiedzali Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, ponieważ jesteśmy wszyscy powołani, by trwać nieustannie w obecności Bożej dzięki Temu, który pozostaje z nami aż do końca czasów. Na kontemplacji chrześcijanie głębiej uświadomią sobie, że misterium paschalne jest sercem całego życia chrześcijańskiego. Ta droga doprowadzi ich do ściślejszego zjednoczenia z misterium paschalnym i każe im uczynić z eucharystycznej ofiary — tego doskonałego daru — ośrodek swojego życia, zgodnie z konkretnym powołaniem każdego z nich. Podczas Eucharystii zostajemy bowiem przyjęci przez Chrystusa, otrzymujemy Jego przebaczenie, żywimy się Jego słowem i Jego chlebem, a następnie zostajemy posłani z misją do świata; tak więc każdy jest powołany, by świadczyć o tym, co otrzymał, i by dzielić się tym z braćmi (7).

(1) Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia, 6; (2) Jan Paweł II, Ecclesia in Europa, 75; (3) Zawierzyć się Opatrzności Bożej, Warszawa 2000, s. 222; (4) Tamże, s. 223; (5) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s. 167; (6) Zawierzyć się Opatrzności Bożej, s. 223; (7) Jan Paweł II, List do  biskupa Liège Alberta Houssiau z okazji 750-lecia Święta Bożego Ciała.

grupy dzielenia

4 Niedziela Wielkanocna (Niedziela Dobrego Pasterza) – Znać głos Dobrego Pasterza

 

Papież Benedykt XVI zwracając się do Polaków 3 maja br. zaprosił nas wszystkich do naśladowania bł. Jana Pawła II w jego zawierzeniu Maryi: „Niech jego zawierzenie Matce Bożej zawarte w zawołaniu Totus Tuus będzie zachętą dla każdego z was i dla całego narodu polskiego, którego Maryja jest Królową”.
Istotę tego zawierzenia wyjaśnia sam Błogosławiony w Liście do rodzin montfortańskich (1):
Lektura tej książki [Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do NMP św. Ludwika Marii Grignion de Montfort] była również dla mnie wielką pomocą w młodzieńczych latach, gdyż w niej „znalazłem odpowiedź na moje pytania” wywołane obawami, że kult Maryi może zyskać „w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa” (2). Dzięki mądrości nauki św. Ludwika Marii zrozumiałem, że jeśli przeżywa się tajemnicę Maryi w Chrystusie, to takie niebezpieczeństwo nie istnieje.
Kościół od samego początku, zwłaszcza w chwilach najtrudniejszych, szczególnie intensywnie kontemplował jedno z wydarzeń Męki Jezusa Chrystusa, opisane przez św. Jana: „Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19,25-27). Lud Boży doświadczał w swej historii owego daru Jezusa ukrzyżowanego - daru Jego Matki. Najświętsza Maryja Panna naprawdę jest naszą Matką; towarzyszy nam w pielgrzymce wiary, nadziei i miłości ku coraz ściślejszemu zjednoczeniu z Chrystusem, jedynym Zbawicielem i pośrednikiem zbawienia (3).
Jak wiadomo, inspiracją dewizy Totus tuus, widniejącej na moim herbie, który w sposób symboliczny ilustruje cytowany wyżej tekst Ewangelii, była doktryna św. Ludwika Marii Grignion de Montforta (4). Te dwa słowa wyrażają całkowitą przynależność do Jezusa za pośrednictwem Maryi. „Tuus totus ego sum, et omnia mea tua sunt - pisze św. Ludwik Maria i tłumaczy to następująco - Oto jestem cały Twój i wszystko co moje, Twoim jest, o Jezu mój najmilszy, przez Maryję, Twą Najświętszą Matkę” (5). Doktryna św. Ludwika Marii wywarła wielki wpływ na pobożność maryjną wielu wiernych i również na moje życie. Jest to nauka sprawdzona w życiu, o wielkiej głębi ascetycznej i mistycznej, wyrażona za pomocą żywego i płomiennego stylu, w którym często używa się obrazów i symboli....
Kult Najświętszej Maryi Panny to szczególnie skuteczny środek do tego, „abyśmy mogli Chrystusa tym doskonalej znaleźć, tym czulej ukochać i tym wierniej Mu służyć” (6). Żywe pragnienie, by „tym czulej kochać”, przeradza się natychmiast w gorącą modlitwę do Jezusa, zawierającą prośbę o łaskę uczestniczenia w niewypowiedzianej wspólnocie miłości, jaka istnieje między Nim i Jego Matką... Zwracając się do Jezusa, św. Ludwik Maria opisuje, jak wspaniała jest jedność między Synem i Matką: „Jest Ona do tego stopnia przemieniona w Ciebie przez łaskę, iż już nie Ona żyje, nie Ona jest, jedynie Ty jeden, o mój Jezu, który żyjesz i królujesz w Niej... Ach, gdyby znano chwałę i miłość, jakie odbierasz w tej istocie cudownej... Maryja jest tak dogłębnie z Tobą zjednoczona..., albowiem płomienniej Cię miłuje i doskonalej sławi niźli wszystkie inne stworzenia społem” (7)...
Nauka ta [o macierzyństwie Maryi wobec Kościoła] znajduje najpiękniejszy wyraz w modlitwie: „Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu” (8). Jednym z najwznioślejszych przejawów duchowości św. Ludwika Marii Grignion de Montforta jest utożsamienie człowieka wierzącego z Maryją w Jej miłości do Jezusa i służbie Jemu. Rozważając znany tekst św. Ambrożego: „Niechaj w każdej (duszy) będzie dusza Marii, aby wielbiła Boga; niech w każdym (duchu) będzie duch Marii, aby radował się w Bogu” (9), Ludwik Maria pisze: „Jakże szczęśliwa jest dusza, która... cała jest opanowana i owładnięta duchem Maryi, który jest słodki i mocny, gorliwy i roztropny, pokorny i mężny, czysty i płodny” (10). Mistyczne utożsamienie się z Maryją jest ukierunkowane całkowicie na Jezusa, jak wyraża to w modlitwie: „W końcu, moja najdroższa i najukochańsza Matko, spraw, jeśli to możliwe, abym nie miał innego ducha, jak tylko Twojego, do poznania Jezusa Chrystusa i Jego boskiej woli; abym nie miał innej duszy, jak tylko Twoją, do chwalenia i wysławiania Pana; abym nie miał innego serca, jak tylko Twoje, do kochania Boga miłością czystą i żarliwą jak Ty” (11)... Chodzi o całkowite powierzenie się Jezusowi, w odpowiedzi na miłość, którą On pierwszy nas umiłował. Kto żyje tą miłością, może powtórzyć za św. Pawłem: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20)...
Duch Święty wzywa Maryję, by „odtwarzała się” w Jego wybranych i aby zakorzeniła się w nich Jej „wiara niezłomna”, jak również „nadzieja stanowcza” (12).
(1) L'Osservatore Romano nr 4/2004 s.8-12; (2) Jan Paweł II, Dar i tajemnica, Kraków 1996, s. 29; (3) Lumen gentium, 60 i 62; (4) por. Dar i tajemnica, ss. 29-30; Rosarium Virginis Mariae, 15; (5) Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, tłum. J. Rybałta, wyd. IV, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1996, 233; (6) tamże, 62; (7) tamże, 63; (8) Tajemnica Maryi, 67; (9) Wykład Ewangelii według św. Łukasza, ATK, Warszawa 1977, s. 60, tł. o. W. Szołdrski; (10) Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 258; (11) Tajemnica Maryi, 68; (12) por. Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 34.

 grupy dzielenia

5 Niedziela Wielkanocna: W drodze do domu Ojca

Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła (1P 2, 9).
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie… Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14, 6.9)

W Dziejach Apostolskich nowo powstałe chrześcijaństwo nazywa się „drogą”. I rzeczywiście chrześcijanie mieli świadomość znalezienia prawdziwej drogi, nie znanej dotychczas, a nie będącej już teraz jakimś prawem, lecz osobą, Jezusem Chrystusem (J 14,6)… To właśnie w Nim mają teraz chodzić, nawet biec, trzymając się drogi miłości (1). Tylko Chrystus, Ten, który „wyszedł od Ojca”, może „wrócić do Ojca”. „Nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego” (J 3,13). Człowieczeństwo pozostawione swoim siłom nie ma dostępu do „domu Ojca” (J 14,2), do życia i do szczęścia Bożego. Jedynie Chrystus mógł otworzyć człowiekowi taki dostęp (2).
Miłość chrześcijańska jest miłością Chrystusa w nas. On jest naszą Drogą, Prawdą i Życiem. Jest tym, który myśli, modli się, żyje w nas i kocha w nas swoją miłością. Od stopnia wiary, pozwalającej ci uczestniczyć w życiu Boga, zależy stopień twojej miłości. Naśladowanie Chrystusa jest nie tyle zewnętrznym wzorowaniem się na Jego czynach, ile przylgnięciem do Niego przez wiarę, tak by Jego wola stawała się naszą wolą, a Jego życie w nas mogło nieustannie wyrażać się w sposobie naszego życia. Powierzyć się Chrystusowi przez wiarę to przyjmować zstępującą na nas Jego miłość, to pozwolić, żeby On nas kochał, pozwolić, by w nas i przez nas mógł kochać innych swoją miłością. Wiara pozwala przylgnąć do Chrystusa, powierzyć i oddać się Jemu tak, że staje się ona wtedy jakby jedno z ufnością i miłością (3).
Wiara objawia swoją boską naturę w tym, iż jest praktycznie niewyczerpalna. Nie ma takiego punktu, takiej granicy, poza którą nie można by było przejść w wierze: zawsze można wierzyć jeszcze bardziej. Cała łaska Boża dąży do tego, by prowadzić człowieka do wiary coraz czystszej i pełniejszej, by przeprowadzić go od wiary ku wierze (Rz 1,17), czyli od jednego stopnia wiary do następnego jeszcze doskonalszego, od wiary w znaki do wiary bez znaków. Skoro tylko wierzący jest gotowy do przezwyciężenia przeszkody przez wiarę, Bóg nie tracąc czasu stawia go wobec przeszkody wyższej, coraz wyższej, wiedząc jednocześnie, iż przygotowuje dla niego nagrodę. I staje się tak, iż droga ta prowadzi do kroku ostatecznego, to znaczy do tego, co (po ludzku) niemożliwe: to znaczy skoku w ciemność. Wiara jest podobna do skoku wzwyż w czasie zawodów lekkoatletycznych: po każdym udanym skoku poprzeczka zostaje podniesiona o kilka centymetrów, by umożliwić jeszcze wyższy skok i w ten sposób poprzednia granica jest nieustannie przekraczana: nie można przewidzieć, jaki będzie ostateczny wynik (4).
Św. Benedykt trzy razy mówi o wąskiej drodze nawiązując tym do słów Jezusa z kazania na Górze. Szeroka droga to droga, którą idą tłumy, którą „się idzie”, bo wszyscy nią idą. Wąska droga to droga posłuszeństwa, na której wsłuchuję się w głos Boga rozbrzmiewający we mnie samym. Wąska droga oznacza, że nie wystarczy jedynie wypełniać przykazania lub zadowolić się Regułą. Muszę raczej znaleźć moją, najbardziej moją osobistą drogę. Muszę przeżywać swoje niepowtarzalne życie, tak jak Bóg zamierzył je dla mnie. Wsłuchanie się w to, jaka jest ta niepowtarzalna droga, wymaga wysiłku. Konieczne jest także jasne zdecydowanie, którego nie potrzeba, gdy idziemy szeroką drogą, gdyż decyzje zapadły już gdzieś bez naszego udziału (5).
Aby podjąć dialog z Bogiem, bardzo ważne jest, abyś sobie uzmysłowił, że Bóg jest stale przy tobie obecny, towarzyszy ci w każdej chwili… Najlepiej rozpoczynać każdy dzień od rozmowy z Panem w ciszy serca. Jeżeli masz mało czasu, wystarczy nawet dziesięć minut adoracji Boga, próby bycia w Jego obecności, w takiej postawie, jakiej uczy nas Jezus w Modlitwie Pańskiej. Przecież to On nam powiedział, że możemy mówić do Boga Abba – Tatusiu. Próbuj podczas tej modlitwy zapomnieć o sobie i stawać w obecności Tego, który jest twoim Ojcem – twoim Tatusiem Niebieskim. Jesteś ukochanym dzieckiem Ojca Niebieskiego i możesz zaczynać każdy dzień od przeżywania tej tajemnicy, od zanurzenia się w ożywczym źródle Jego miłości (6).

(1) X. Leon-Dufour, Słownik teologii biblijnej, Poznań 1994, s. 222; (2) KKK 661; (3) Ks. T. Dajczer Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s.202; (4) O. Raniero Cantalamessa, Nasze życie poddane Chrystusowi, Kraków 1995; (5) A. Grün OSB, A. Seuferling OSB, Życie w rytmie stworzenia, Kraków 2000, s. 102n; (6) Dialog z Bogiem, Warszawa 2003, s.6-8.

grupy dzielenia

6 Niedziela Wielkanocna: Kto kocha, zachowuje przykazania

Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią Bożą zachowujcie czyste sumienie (1 P 3, 15n).
Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania… Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie (J 14,15.21)

Rozważanie miłości Boga, która objawiła się w Sercu Jego Syna, domaga się od człowieka konsekwentnej odpowiedzi. Nie zostaliśmy tylko wezwani do kontemplowania tajemnicy miłości Chrystusa, ale do uczestniczenia w niej. Chrystus mówi: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14, 15). Stawia w ten sposób przed nami ogromne wezwanie, a zarazem warunek: chcesz Mnie miłować, zachowuj moje nakazy, przestrzegaj świętego prawa Bożego, chodź ścieżkami, które Ja ci wskazałem (1).
Człowiek nie potrafi o własnych siłach naśladować i przeżywać miłości Chrystusa. Staje się zdolny do takiej miłości tylko mocą udzielonego mu daru. Pan Jezus tak jak przyjmuje miłość swego Ojca, podobnie sam udziela jej darmo swoim uczniom: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9). Darem Chrystusa jest Jego Duch, którego pierwszy „owoc” to miłość: „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5). Św. Augustyn zapytuje: „Czy to miłość sprawia, że przestrzegamy przykazań, czy też raczej ich przestrzeganie rodzi miłość?”. I odpowiada: „Któż może mieć wątpliwości, że to miłość poprzedza zachowywanie przykazań? Kto bowiem nie miłuje, pozbawiony jest motywacji dla ich przestrzegania”… To właśnie świadomość otrzymania daru, posiadania w Jezusie Chrystusie miłości Bożej, rodzi i ustawicznie podtrzymuje świadomą odpowiedź miłości ku Bogu i ku braciom…. Można „trwać” w miłości, tylko jeśli zachowuje się przykazania (2).
Z tej prawdy, że to Chrystus kocha w nas drugiego człowieka, wynika, że nie można kochać człowieka, nie kochając Boga. Przecież sam nie potrafisz kochać. To Chrystus w tobie kocha. Kochając Chrystusa i otwierając się na Niego, otwierając się na zstępowanie ku tobie tej Boskiej agape, pozwalasz Mu kochać siebie, a przez siebie innych. Na ile przyjmujesz Chrystusa, na ile pozwalasz Mu ogarnąć się sobą, na tyle możesz Go udzielać innym. Kochać drugiego człowieka to udzielać mu Chrystusa. Nie można udzielać tego, czego się nie ma. Im bardziej kochasz Boga i przyjmujesz Go w tej miłości, pozwalając Mu w sobie żyć i działać, tym bardziej jesteś zdolny miłować innych… Tak naprawdę drugiego człowieka kochają tylko święci, ci, którzy w pełni otworzyli się na Chrystusa, w których Chrystus w pełni może żyć i kochać (3).
Dar nie umniejsza, lecz wzmacnia moralne wymaganie miłości (4). Kto ożywiany miłością „postępuje według ducha”… odczuwa wewnętrzne przynaglenie… by nie ograniczać się do wypełniania minimum wymaganego przez prawo, ale by żyć jego „pełnią” a więc odpowiedzieć w życiu moralnym na wzniosłe powołanie by być „synami w Synu”. Dopóki pozostajemy na ziemi, doznajemy na tej drodze niepewności i słabości, możemy jednak nią iść dzięki łasce, która pozwala nam posiąść pełną „wolność dzieci Bożych” (por. Rz 8,21)… To powołanie do doskonałej miłości nie jest zastrzeżone wyłącznie dla jakiegoś kręgu ludzi. Zachęta [skierowana do bogatego młodzieńca]: „idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim”, wraz z obietnicą: „będziesz miał skarb w niebie”, dotyczy wszystkich, ponieważ jest bardziej radykalną formą przykazania miłości bliźniego, podobnie jak następne wezwanie: „przyjdź i chodź za Mną” jest nowym, konkretnym wyrazem przykazania miłości Boga. Zarówno przykazania, jak zaproszenie Jezusa skierowane do bogatego młodzieńca, służą jednej i niepodzielnej miłości, która spontanicznie dąży do doskonałości, a której miarą jest sam Bóg: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48)... Drogą, a zarazem treścią tej doskonałości jest naśladowanie Chrystusa, pójście za Nim, wyrzekłszy się wpierw własnych dóbr i siebie samego (5).
Święta Teresa z Avila, komentując ten tekst, powie, że bogatemu młodzieńcowi zabrakło ziarna szaleństwa… Wszyscy jesteśmy wezwani do szaleństwa. Bez tego ziarna szaleństwa nie możemy pójść za Panem do końca… Pan chciałby, żebyś już teraz zostawił to całe swoje bogactwo, niekoniecznie w sensie dosłownym… Ewangeliczne szaleństwo polega na tym, że my oddajemy Bogu wszystko, co nasze, a On daje nam w zamian wszystko swoje. My oddajemy nasze marne wszystko, a On nam daje swoje cudowne wszystko, swoje Boże wszystko. Uczmy się tego od Maryi, która jest naszym wzorem. Ona naprawdę oddała Panu wszystko i poszła za Nim do końca. Matka naszego zawierzenia, Matka naszego radykalizmu (6)

(1) Jan Paweł II, Elbląg 6.06.1999, Nabożeństwo czerwcowe – przemówienie; (2) Jan Paweł II, Veritatis splendor, 22-24; (3) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s. 202n; (4) Veritatis splendor, 24; (5) Tamże, 18n; (6) Rozważania o wierze, s. 85.

 grupy dzielenia