Świadectwa
Łaska wejścia na drogę formacji duchowej w RRN otwarła mnie na praktyczne doświadczenie życia wiarą i obecnością Jezusa w codzienności. Dotąd nigdzie się z taką formą doświadczenia nie spotkałam. Jest to dla mnie wciąż nowe, chociaż trwające już dość długo, (bo 13 lat) doświadczenie. Uczy mnie ono patrzeć na to, co mnie spotyka w zupełnie innym świetle, jako na dobro otrzymywane z rąk miłującego Ojca. Jest niezwykle wyzwalające i dotąd nigdy i nigdzie tak często i tak mocno nie docierała do mnie ta prawda. Ona pozwala mi żyć w radości, na przekór wielorakim trudnościom, budzi optymizm, dodaje sił i daje okazję do dawania chrześcijańskiego świadectwa życia, które potrzebne jest dzisiejszemu światu. Duchowość Ruchu jest nowością propozycji Boga dla mnie, jako przedstawicielki pewnej, myślę, że bardzo licznej grupy Jego dzieci, dotkniętej syndromem naszych czasów zagubienia, bezradnych wobec słabości i niezdolnych kroczyć drogą doskonałości.
Jest ona szansą dla najsłabszych (o ile uznają i przyjmą swoją słabość) i taką staje się dla mnie. Zachwycam się nią i nie widzę na razie żadnej alternatywy. Na tej drodze mogłam otrzymywać stały pokarm Ewangelii (Słowo Boże) w formie ewangelicznego mleka (treści przełożone na przyswajalny dla mnie język). W ten sposób świat duchowy wkroczył z mocą w moje życie, nadając mu prawdziwy smak i uwalniając od lęku. Nie potrafię już żyć po staremu. Teraz naprawdę potrzebny mi jest Jezus, bo wiem, że bez Niego zginę. Życie moje polega na ciągłym Jego poszukiwaniu i odnajdywaniu w codzienności i Eucharystii a Jezus mnie ratuje. Jestem wdzięczna Bogu za tę drogę. Jestem przekonana, że na innej moja słabość by mnie zmogła. Dziękuję za kapłanów, którzy mi towarzyszą. Modlę się za nich i czuję ich troskliwe i delikatne wsparcie. Niezwykły jest ich wielki szacunek dla mojej wolności i wyrozumiałość dla słabości, której nieustannie doświadczam. Dziękuję, że mogę przeżywać rzeczywistość mojej wiary w oparciu o tę wspólnotę. Wierzę, że także aktualny kryzys w RRN jest próbą dla mojego zawierzenia Jezusowi.
Jezu ufam Tobie!
Helena
* * *
Na dzień dzisiejszy widzę dużo korzyści. RRN pomimo tego jaki był i jak ja w nim funkcjonowałam pomógł mi odnaleźć miejsce w Kościele. I chcę być w tym Kościele.
Wydarzenia ostatnich lat dały mi nowe spojrzenie na bliźnich - wszyscy bez wyjątku, kapłani też, jesteśmy w drodze, wszystkim nam zdarza się błądzić - to dla mnie o tyle cenne, że błędy innych nie zniechęcają mnie, pomagają natomiast coraz głębiej ufać Bogu, budują jakąś nową więź, rodzą potrzebę modlitwy. To również w moim przypadku zmiana stosunku do kapłanów - właśnie ich słabość, zwyczajność pomaga mi otwierać się na sakrament pojednania, pozwala inaczej spojrzeć na siebie.
Minione wydarzenia jeszcze mocniej podkreślają wielkość Boga. On mnie nie opuścił, doświadczałam Jego obecności bez względu na wydarzenia w RRN. To doświadczenie niemożności przewidywania też pobudza do zdania się na Boga.
Nasze małżeństwo ucierpiało - oboje jednak doświadczamy teraz uzdrawiającej mocy Boga. On naprawdę czyni w nas cuda i to intensywnie, nic nie zmieniamy, jest nam darowane. Nastaje wiosna. Tak też postrzegam obecny RRN.
B.
* * *
Moje spotkanie z Ruchem stało się dla mnie impulsem do mego nawrócenia.
W Ruchu poznałem głębiej i pokochałem Pismo Święte, Eucharystię, adorację i spowiedź. Dla mnie jest to niewątpliwa łaska, przedtem mówiłem o sobie jak o niewierzącym (30 lat poza Kościołem).
W perspektywie czasu wydaje mi się najbardziej charakterystycznym znakiem Ruchu komunia życia z Matką Bożą.
Odczuwam chyba brak obecnie tych treści: podkreślenie mojej grzeszności w świetle miłości Jezusa, nieustanne stawanie w pokorze i zawierzenie Maryi, (modlitwa 4 przepaści).
Radość niewątpliwą sprawia mi spotykanie ludzi myślących podobnie jak ja, czy to w parafii, czy na spotkaniach diecezjalnych, czy wreszcie na rekolekcjach. Być może RRN to idea, ale dla mnie to również ludzie, których znam od lat i nowi, których ze mną połączył Jezus, dlatego brak kogoś kto był w RRN a teraz go nie ma odczuwam dotkliwie.
Obecny czas jest dla mnie bolesny, ale mam nadzieję w Bogu, On powołuje i On odwołuje, niech wola Boża się spełnia.
Na pewno nie jest to wszystko co chciałbym napisać, ale brak mi myśli i słów.
M.
* * *
To, co dla mnie jest najważniejsze w RRN:
- formacja poprzez konferencje i teksty - pokazują mi jak żyć w dzisiejszych czasach, przypominają co najważniejsze, często wręcz dają odpowiedź na bieżący problem;
- dostęp do kapłanów, możliwość rozmowy;
- kierownictwo duchowe - dla mnie to nowe doświadczenie opieki nie tylko duchowej ale troski o mnie w tym co mnie spotyka;
- spotkania z ludźmi: grupy parafialne, dni skupienia, pielgrzymki, adoracje - ja tego po prostu potrzebuję.
W ogóle to ja lubię RRN i wszystko co proponuje. Chyba niewiele wniosę nowego - kocham tę drogę bo idę nią od 19 lat to kawał czasu, na tej drodze rozpoczęła się moja formacja duchowa, tu odkrywam czym jest Kościół, Eucharystia, adoracja, sakramenty, wspólnota, tu uczę się modlitwy, życia z Bogiem i ludźmi, tu odkrywam kim jest Maryja, tu wyzwalam się z tego, co mnie niszczy jako osobę - jak nie kochać takiego miejsca i ludzi, którzy towarzyszą?
Tu odkryłam sens życia - jestem szczęśliwa, pomimo tego co niesie życie.
Podoba mi się postawa mojego kierownika duchowego - daje wolność wyboru, dzięki takiej postawie bez lęku i poczucia zdrady biorę udział np. w dniu skupienia Opus Dei, czy Odnowy, nie jako konkurencji, ale bogactwa Kościoła. Te doświadczenia przynajmniej na razie pokazują mi wciąż na nowo, że mam dobre dla siebie miejsce, ale ta wolność ..... I spowiedź, która nie stresuje, pozwala być sobą nawet w głupocie czy słabości. I Bóg, którego dzięki takiej postawie odkrywam, jako bardziej miłującego niż skupionego na moich słabościach i niewiernościach, które jedynie tym mocniej podkreślają Bożą miłość.
B.
* * *
Dzięki RRN zacząłem czytać teksty duchowe, praktykować codzienną Eucharystię i systematyczną spowiedź. Nawet jeśli dużo w tym rutyny, uważam to za ważne. Zmienił się też nieco mój sposób patrzenia na życie i oceny wydarzeń (choć w niewielkim stopniu przekłada się to na konkretne postępowanie), a także stopień zaangażowania w życie Kościoła (poprzez zaangażowanie w ramach RRN).
W Ruchu cenię radykalizm, traktowanie na serio wskazań ewangelicznych, bez łagodzenia i owijania w bawełnę. Z akcentów duchowości Ruchu wymieniłbym następujące:
– wskazywanie na szczególną rolę Matki Bożej (testament z Krzyża, orędzie skierowane do św. Juana Diego) w drodze do Pana Boga;
– możliwość korzystania przez świeckich z kierownictwa duchowego;
– akcentowanie w ludzkiej słabości nie zła, z którym trzeba walczyć, ale szansy pomagającej otworzyć się na moc Bożą. W tym rozumieniu poczucie siły ogranicza człowieka, gdyż w praktyce okazuje się iluzoryczne, natomiast świadomość własnej słabości w połączeniu z zaufaniem Bogu uzdalnia do podejmowania rzeczy trudnych, czy po ludzku niemożliwych. Jest to zgodne z Ewangelią i z pawłowym „ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”, ale chyba rzadko bywa w Kościele prezentowane tak jednoznacznie. Zwykle akcentuje się jednak działanie człowieka, zostawiając Boga na pozycji Tego, który tylko pomaga.
– akcentowanie Bożego miłosierdzia jako jedynego źródła zbawienia (nie można na nie zasłużyć, osiągnąć go własnymi siłami);
– akcentowanie pierwszeństwa modlitwy przed działaniem – jako zachęta nie do zaniechania działania, lecz do zaufania Panu Bogu i oddawania Jemu rezultatów. To pewnie nie jest wyróżnik Ruchu, ale w Ruchu zawsze było silnie akcentowane;
– podkreślanie wartości środków ubogich;
– akcentowanie prawdy, że każda sytuacja może być punktem wyjścia na drodze do spotkania z Bogiem. Nigdy nie jest tak źle, żeby przez skruchę nie można było powrócić do Ojca. Zwracanie uwagi na szczególną troskę Pana Boga względem słabych i zagubionych.
Te elementy nie są „dołujące” lecz podnoszące na duchu – ale w perspektywie życia wiecznego. W perspektywie doczesności mogą wydawać się zbyt trudne i wymagające, gdyż nie karmią egoizmu (podobnie jak Ewangelia).
• RRN zainspirował mnie do pogłębiania wiary (lektura duchowa, konferencje, udział w rekolekcjach), pełniejszego korzystania z sakramentów (systematyczna spowiedź, codzienna Eucharystia), zachęcił do włączania modlitwy w codzienne czynności.
• Dzięki RRN zacząłem cenić i praktykować (z różnym natężeniem) medytację, adorację Najświętszego Sakramentu, modlitwę różańcową.
• Materiały RRN przybliżyły mi obraz Boga miłosiernego, kochającego mnie takim, jaki jestem. Zachęciły mnie do systematycznej lektury Pisma Świętego.
• Duchowość RRN pobudza wiarę w to, że świętość dostępna jest dla każdego – nie trzeba posiadać niezwykłych zalet czy sił. Potrzebna jest skrucha i zaufanie Bożemu miłosierdziu.
• Zaangażowanie w ramach RRN umacnia we mnie poczucie więzi z Kościołem.
J.
* * *
Znalazłam się w RRN nie w wyniku gruntownego rozeznania „rynku”, tzn. nie prześledziłam dokładnie specyfiki różnych wspólnot i stowarzyszeń chrześcijańskich i mając pełną wiedzę o poszczególnych cechach różnych duchowości dokonałam z pełną świadomością wyboru, że właśnie RRN jest tym, czego szukam i z entuzjazmem „zapisałam się” bo to jest moja poszukiwana droga. Nic takiego nie miało miejsca. Znalazłam się na skraju życiowej przepaści i Pan Bóg rzucił mi koło ratunkowe, abym uczepiła się czegoś i nie spadła rozbijając się z hukiem. Tym kołem był właśnie RRN, a ściślej mówiąc Ksiądz do którego wysłali mnie przyjaciele, nie wiedząc co dalej ze mną począć. Od tegoż Księdza dostałam (po długiej spowiedzi) książkę Rozważania o wierze i zaproszenie na spotkania, na których czytaliśmy fragmenty tej książki, i dzieliliśmy się swoimi odczuciami, a przede wszystkim słuchaliśmy komentarza Księdza. Chodziłam na te spotkania przez cały rok i nie miałam pojęcia o tym, że istnieje jakiś ruch, z którym nasz Ksiądz jest związany. Nie miałam pojęcia o podstawach duchowości RRN ani o specyfice jego działania. Dla mnie ważne było, że dzięki takim a nie innym komentarzom naszego parafialnego wikariusza tworzy się we mnie zupełnie inny obraz Boga, że zaczynam inaczej rozumieć Ewangelię, zaczynam odkrywać prawdziwą miłość i prawdziwą wolność. Dopiero potem dowiedziałam się, że jest RRN i zostałam „skierowana” na pierwsze dla mnie rekolekcje w Bukowinie Tatrzańskiej.
I dalej dla mnie jest ważne dokładnie to samo, co wówczas czyli:
1. Bycie we wspólnocie, w której spotyka się ludzi tak samo poszukujących, wątpiących i chętnych do dzielenia się swoim światem wewnętrznym, wzajemnie się modlących za siebie, swoje rodziny, uznających wartość zawierzenia się Maryi.
2. Znajdowanie możliwości słuchania kapłanów, którzy przybliżają obraz Boga jako wielką niepojętą miłość, która niesie wolność i radość.
3. Znajdowanie możliwości wspólnego przeżywania tego, co jest prawdziwym pokarmem w drodze do Boga: Eucharystii, adoracji, medytacji.
4. Wspólne sięganie do źródeł i dzielenie się swoim doświadczaniem Boga, zmierzania do Niego przez Matkę Bożą.
Ważna jest dla mnie również forma spotkań, w których mogę brać udział, a ta forma w RRN bardzo mi odpowiada:
1. Letnie rekolekcje w Bukowinie - za każdym razem są dla mnie niezwykle bogatym przeżyciem. Jedyną korektę jaką wprowadziłabym to trochę więcej czasu na bycie z rodziną. Każda rodzina, która była z dziećmi bardzo chciała mieć trochę czasu na górskie wycieczki, a myślę, że bez szkody dla programu rekolekcji można to zorganizować.
2. Rekolekcje adwentowe i wielkopostne. Bardzo ważne. Moim zdaniem byłoby dobrze, gdyby te rekolekcje prowadzili księża spoza naszej diecezji, to daje zwykle nowe spojrzenie, można głębiej je przeżyć.
3. Cotygodniowe spotkania centralne. Ich forma bardzo mi odpowiada - adoracja z krótkimi tekstami do rozważań i konferencje, które często dają mi odpowiedź na nurtujące mnie pytania.
4. Cotygodniowe spotkania w parafiach. Uważam, że te spotkania są ogromnie ważne i pogłębiające wiarę, a jednocześnie stanowiące ogromny krok do wyzwolenia z własnych przywiązań, zniewoleń. Stanowią ogromną wartość wspólnotową. Jestem bardzo zadowolona z przygotowywanych materiałów. To dla mnie ogromnie ważne, że teksty są przygotowywane z materiałów „źródłowych”. Dla mnie nie ma większego znaczenia, czy przytaczane są materiały z zeszytów RRN.
5. Spotkania animatorów w dekanacie z księdzem opiekunem. To świetne spotkania w kameralnym gronie, zawsze ciekawie przedstawiony temat, otwarte dzielenia, przyjazna atmosfera.
7. Adoracje i pielgrzymki dekanalne. Bardzo dużo wnoszą do życia dekanatu, uaktywniają również księży opiekunów grup parafialnych. Myślę jednak, że założenie w programie co miesiąc adoracja i raz na kwartał pielgrzymka jest trochę ”nadmiarowe”. Jeśli do tego dodać inne spotkania, w których uczestniczę to częstotliwość wychodzenia z domu na spotkania, w tym w niedziele jest dość duża (i to jest dla mnie element antyrodzinny działania RRN). Zobaczymy w dłuższym przedziale czasowym jak to będzie przyjmowane przez grupy i jak zaowocuje.
T.
* * *
Nie sposób nie przytoczyć dobra, które otrzymaliśmy w RRN w ciągu ponad 20 lat. Byliśmy młodym małżeństwem z dwójką małych dzieci, borykającymi się z wieloma problemami z jakimi musiała uporać się polska rodzina w drugiej połowie lat osiemdziesiątych bez własnego mieszkania i wielu koniecznych do zwykłej egzystencji rzeczy. RRN stał się dla nas miejscem gdzie otrzymaliśmy nadzieję i światło, zwykłą ludzką życzliwość, bezinteresowną miłość i braterskie wsparcie. Nie można zapomnieć pomocy jaką otrzymały nasze dzieci i my, aby pokonać wiele egzystencjalnych trudności. Kiedy urodziło się nasze trzecie dziecko nie mając nic otrzymaliśmy śpioszki, pieluchy, odżywki i inne potrzebne rzeczy, wszystko z serca i w ilości, że można było wyposażyć inne przychodzące na świat maluchy. Jedni drugim służyli pomocą przy odnawianiu mieszkań, przeprowadzkach , pożyczali samochody, czy użyczali dachu nad głową gdy ktoś tego potrzebował. Naprawdę wspólnotę cechowała otwartość na potrzeby bliźnich. W drugim człowieku staraliśmy się widzieć Chrystusa o obliczu żony, męża czy napotkanego człowieka. We wspólnocie dzieliliśmy się tym, czym kto mógł. Wspólne wakacyjne rodzinne wyjazdy czy pielgrzymki stwarzały wiele okazji do przeżycia wspólnoty i doświadczenia wzajemnej życzliwości. Na wyjazdach w ramach domu czy autokaru przygotowywaliśmy wspólne posiłki. Na wspólny stół każdy dokładał to, co miał, a przecież status rodzin był różny.Taka była potrzeba serca, gdyż czuliśmy się kochani. Szary, smutny czas tamtych lat, został prześwietlony promykami nadziei i Bożej miłości, której uczyliśmy się szukać w codziennym życiu, w zwykłych zdarzeniach. W RRN budziło się pragnienie życia dla Boga, dowiedzieliśmy się że Stwórca prowadzi z nami nieustanny dialog, że jest wciąż obecny przy każdym z nas. Maryja została nam wskazana jako Niewiasta spod Krzyża, która pragnie zaprowadzić nas do swego Syna, i do zażyłości z Nim. Ten testament Zbawiciela odczytywany wiele razy umacniał wiarę, że nie jesteśmy na tej niełatwej drodze sami, że jest Ktoś kto nas kocha i ukazuje przez nazaretańskie zwykłe życie drogę do Świętości dostępną dla każdej rodziny i każdego człowieka. Grupy, które zawiązały się w parafiach dzieliły się doświadczeniem przeżywania obecności Maryi w codziennych wydarzeniach, próbowały żyć duchowością wydarzeń. Duchowo zapraszały na wzór Ludwika Marii Grignion de Montfort, Maryję do udziału w swoim życiu już teraz. Myślę, że bardzo ważnym było to, iż w RRN zatroszczono się o nasz rozwój duchowy. Zachęcano do podjęcia nauki na Studium Życia Wewnętrznego, wskazywano lekturę dzieł św. Tereski, by kroczyć jej małą drogą, konferencji św. Maksymiliana Kolbego, by uczyć się zawierzać Niepokalanej i wzniecać apostolski zapał, Tomasza a Kempis O naśladowaniu Chrystusa i wiele innych. Dużo mówiło się o osobistym świadectwie jako drodze do ewangelizacji. Czujemy ogromną wdzięczność do osób dzięki którym dane nam było tego doświadczyć.
A. i S.