„…Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą”. (Rz 8,26n)
…gdziekolwiek ktoś modli się na świecie, tam jest Duch Święty, ożywcze tchnienie modlitwy. (...) Jak szeroko rozprzestrzenia się modlitwa na całym okręgu ziemi, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, tak rozległa jest obecność i działanie Ducha Świętego, który „tchnie” modlitwę w serce człowieka w całej niezmierzonej gamie różnych sytuacji i warunków, raz sprzyjających, raz przeciwnych życiu duchowemu i religijnemu. Wiele razy pod działaniem Ducha Świętego modlitwa płynie z serca człowieka pomimo zakazów i prześladowań, a nawet wbrew oficjalnym oświadczeniom o areligijnym czy wręcz ateistycznym charakterze życia publicznego. Modlitwa pozostaje zawsze głosem wszystkich, którzy pozornie nie mają głosu…
Duch Święty jest darem, który przychodzi do serca ludzkiego wraz z modlitwą. W modlitwie objawia się On przede wszystkim jako Dar, „przychodzi bowiem z pomocą naszej słabości”. Św. Paweł rozwija wspaniale tę myśl w Liście do Rzymian, kiedy pisze: „Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26). Tak więc Duch Święty nie tylko sprawia, że się modlimy, ale prowadzi nas wewnętrznie na modlitwie, uzupełniając naszą nieumiejętność modlenia się. Jest On obecny w naszej modlitwie i nadaje ludzkiej czynności modlenia się Boski wymiar. (Jan Paweł II, Dominum et Vivificantem, 65)
Duch Święty jest wielkim Pocieszycielem szczególnie w twojej modlitwie. Chciałbyś modlić się głębiej i dłużej, chciałbyś, aby twoja modlitwa była wolna od rozproszeń, chciałbyś być skupiony i skoncentrowany przez cały czas, który przeznaczasz na modlitwę, i chciałbyś być gorący w miłości.
Jednak nie; twoja modlitwa jest często długim rozproszeniem. Zamiast płonąć, czujesz się oschły i niezainteresowany. Takie doświadczenie boli.
Zapomniałeś, że masz Pocieszyciela, który sam chce się w tobie modlić? Pociecha Ducha Świętego nie polega tylko na kilku słowach pocieszenia albo na jakimś przyjaznym poklepaniu cię po ramieniu. On sam cię pociesza, będąc twoją modlitwą.
Może marzysz o tym, aby żyć, nieustannie się modląc. Jednak masz już w sobie Modlącego się, który bezustannie przedkłada twoją modlitwę Bogu. Kiedy zauważasz, jak ułomna jest modlitwa, nie powinieneś wytężać swych sił, aby lepiej się modlić. Do Boga nigdy nie dojdziesz o własnych siłach. Zamiast tego powinieneś wreszcie zacząć liczyć na swego Pocieszyciela i pozwolić Mu modlić się bez przeszkód.
Im większego doświadczenia nabędziesz w modlitwie, tym bardziej będziesz przeświadczony o swej niemożności modlitwy. Twoja modlitwa będzie stawała się coraz bardziej zaufaniem modlitwie Ducha w tobie. (W. Stinissen OCD, Dziś jest dzień Pański, Poznań 2002, s.162)