Przeto nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, [w tej] sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo, co osądzasz. (Rz 2,1)

W celu uniknięcia wydawania pochopnego sądu każdy powinien zatroszczyć się, by – w takiej mierze, w jakiej to możliwe – interpretować w pozytywnym sensie myśli, słowa i czyny swego bliźniego: „Każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić” (św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, 22). (KKK 2478)

…kiedy szatan próbuje skupić mój wzrok na wadach tej czy innej [siostry], do której czuję mniej sympatii, staram się szybko poszukać u niej cnót, dobrej woli, mówiąc sobie, że jeśli raz widziałam jej upadek, to równie dobrze mogła ona odnieść wiele zwycięstw, które ukrywa przez pokorę; a nawet, że to, co wydaje mi się potknięciem, równie dobrze może być cnotą z powodu intencji. (Św. Teresa z Lisieux, Rękopisy autobiograficzne, Kraków 1997, s.243)

Czasem dochodzą te dusze [początkujących] do takiego stanu, iż pragną, aby nikt prócz nich nie był doskonały. Potępiają więc wszystkich przy każdej sposobności słowami i czynami, widząc źdźbło w oku bliźniego, a nie dostrzegając belki w swym własnym (Mt 7,3). Przecedzają cudzego komara, a połykają swego wielbłąda (Mt 23,24). (…) Nie lubią te dusze, by innych chwalono, lecz pragną własnych pochwał i czasem ich wprost szukają. (…) Ci jednak, którzy… rzeczywiście postępują w doskonałości, zachowują się zgoła inaczej… Postępują mianowicie i utwierdzają się wielce w pokorze. Dlatego za nic mają wszystkie swe czyny i nie żywią zadowolenia z siebie samych. Innych uważają za o wiele lepszych od siebie… (Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, I, 2, 2.5.6, w: Dzieła, Kraków 1986)

Faryzeusz osądzał celnika, wytykał jego grzechy i w gruncie rzeczy pogardzał nim. My też, pielęgnując w sobie jakieś ukryte poczucie, że jesteśmy lepsi od innych, że czymś się wyróżniamy, możemy osądzać kogoś z naszych bliskich, spośród przyjaciół, współpracowników, znajomych. A ten, kto osądza, ocenia, czy potępia, wręcz udowadnia, że nie ma w nim miłości. (…)
    Przez komunię życia z Maryją moglibyśmy nieść Jej miłość innym. Matka Boża chce, byśmy świadczyli o szczególnej miłości Matki Kościoła do wszystkich. Ona pragnie w nas i przez nas kochać innych. Pragnie, byśmy miłowali się Jej miłością i żeby ostatecznie zaistniała w nas w całej pełni miłość Chrystusowa. (Zawierzyć się Maryi, s.28n)

Pytania pomocnicze:

1. Czy widząc u bliźnich zło, bardziej jesteś skłonny osądzać ich i myśleć o nich źle, czy raczej szukać wyjaśnienia i usprawiedliwienia dla nich?
2. Czy uważasz, że istnieją grzechy, których na pewno nigdy nie popełnisz?

Wersja dla Worda